Pęknięte sumienie
Paryż, Chicago, Londyn, New Deli, Barcelona, Las Vegas, Oxford, Londyn czy Rzym już wycofały się z dorożek, a mimo to miasta te nie straciły na swojej atrakcyjności turystycznej, tak samo jak nie załamał się budżet tych miast. Niewolnictwo, małżeństwa dzieci – czasami małych – wbrew ich woli a zgodnie z wolą rodziców, brak praw do głosowania, decydowania o swoim losie przez kobiety, praca dzieci – to wszystko kiedyś było w Europie normą. Te tradycje, gdzie człowiek posiadał człowieka, a dzisiaj oznaczają praktyki niechlubnej historii, stanowią powód do wstydu, że tak długo trwały i były szanowane. Tymczasem po Krakowie – mieście nauki, sztuki, historii – nadal jeżdżą dorożki. Dlaczego? Czy faktycznie dorożki są dla nas tak ważne?
Załóżmy na chwilę, że tak, że bez dorożek na Rynku w Krakowie miasto Królów Polskich poniesie ogromne straty w budżecie, oraz utraci element tradycji. Czy zachowanie wizytówki Krakowa z dorożką na tle Kościoła Mariackiego lub Sukiennic warte jest: chorób układu oddechowego koni (spowodowanych zanieczyszczeniem w mieście), chorób kopyt (w tym zapalenia zakaźnego kopyt), choroby stawów, kości, mięśni, stresu termicznego. Biorąc po uwagę fakt, że konie bardziej są wrażliwe na hałas, nie mają wyczucia przestrzennego takiego jak człowiek (nie wiedzą zatem czy kałuża przed nimi jest bezdenna czy płytka), są wrażliwe na przemoc świetlną, niełatwo domyśleć się, że w zaprzęgu dorożkarskim przechodzą piekło. W miastach, w których już wycofano się z dorożek, uznano, że nie da się pogodzić dobrostanu koni z całym zgiełkiem ludzkiej rzeczywistości.
Przez cały XX wiek uczyliśmy się praw człowieka, uczyliśmy się też, że zwierzęta nie są maszynami, rzeczami, zabawkami, niewolnikami. Krok po kroku osoby zajmujące się zoopsychologią, neurobiologią, biologią, animal studies, pokazały nam niezwykły świat wrażliwości, inteligencji, kultur zwierząt pozaludzkich. Henry Mance udowodnił, że postęp nauki staje się naszą ogromną szansą aby uzmysłowić sobie, że mamy do czynienia z osobami zwierzęcymi, że to, co nas dzieli to tylko ludzka potrzeba dominacji nad innymi gatunkami, ślepota na fakt niezwykłości i skomplikowania życia. Thomas Nagel uświadomił nam, że nasze podkreślanie wyjątkowości i wyższości człowieka nad innymi stworzeniami nie jest niczym innym, jak naszą ślepotą na naukowe fakty. Owszem między przedstawicielkami i przedstawicielami gatunków zachodzą różnice nie oznacza to, że są one podstawą do hierarchizowania czy wartościowania jednych wobec drugich. Po prostu jesteśmy inni. I tyle. Odmienność nie jest ani zła ani dobra, jest faktem wypływającym z różnych cech i różnych dróg przebytych podczas ewoluowania poszczególnych gatunków. Człowiek w sposób nieuprawniony z różnicy zrobił zasadę wartościowania, przypisując sobie najlepsze cechy i ucząc się niedostrzegania inteligencji, dobroci czy piękna w otaczających go istotach żyjących. Łatwiej zarządza się czymś niż kimś, łatwiej robi się niewolnika z istoty, którą uznamy za gorszą – i to cały nasz antropocentryczny problem. W XXI wieku trudno jednak utrzymać to antropocentryczne obciążenie naszego myślenia o świecie zwierzęcym.
Rasizm, klasizm, seksizm, ageizm, ableizm, gatunkowizm. Ludzkość krok po kroku uczyła się i uczy jak zmierzać do sprawiedliwego świata. Fakt; na świecie ciągle pełno okrutnych wojen. Fakt; na świecie ciągle hodowle przemysłowe, rzeźnie, gwałt wobec zwierząt pozaludzkich jest normą. Fakt; żyjemy w świecie gdzie ciągle przemoc jest normą lub nie jest zauważana i definiowana jako przemoc. Fakt; ciągle jeszcze dużo do zrobienia. Fakt; równość ciągle dla wielu osób jest nieosiągalna, jest niezrozumiała, ciągle znajdą się tacy, którzy będą drwili, wyśmiewali, krytykowali wszelkie dążenia do równości. Ale fakty społeczne się zmienia, dzieje kultury pokazały że nie raz, nie dwa, to co wcześniej było śmieszne, niezgodne z tradycją, niezgodne z normą, czy wartościami stało się obowiązując czy ważne.
Na rynku krakowskim ciągle stoją dorożki, ciągle konie pracują. Dla wielu osób to tradycja, piękny element turystycznego Krakowa, sentyment za dawnymi czasami. Pozostaje jednak pytanie czy ta piękna tradycja, która pozwala na niszczenie życia, która sprawia, że najpierw zwierzę żyje w okrutnych dla niego warunkach a potem udręczone ciężką pracą trafia do rzeźni – może usprawiedliwić najwznioślejsze i najbardziej sentymentalne wspomnienia, doznania, wyobrażenia? W XXI wieku to wstyd, że ciągle jeszcze, pomimo wiedzy, pomimo sprzeciwu mieszkańców w Krakowie na rynku stoją dorożki. To nie zaczarowana dorożka, ale okrutne życie. To nie czar wspomnień z magicznego Krakowa, ale ślepota konsumencka. W mieście sztuki, nauki, wielu pięknych opowieści, czas najwyższy powitać wiek dwudziesty pierwszy. A to oznacza jedno, czas najwyższy na otworzenie się na etykę. Oprócz partykularnych interesów osób żyjących z pracy koni, oprócz grupki osób twierdzących, że Kraków potrzebuje dorożki, opowiadających o pięknie tradycji, jest jeszcze etyka. I to do etyki, a więc do zrozumienia, że cierpieniem nie da się usprawiedliwić nawet najpiękniejszych opowieści, powinno należeć ostatnie słowo. Kraków czeka na swoje dobre praktyki wobec zwierząt. Kraków czeka, aby uwolnić go od dorożek – pękniętego sumienia.
Tekst prof. Joanna Hańderek, fot. organizatorzy eventu