PYK – świat, który mrugnął, zanim wybuchł

Spread the love
Obraz olejny na desce.

„Świadomość nie jest czymś dodanym do fizyki – jest jej fundamentalną częścią.”
(Sir Roger Penrose)

Zanim jeszcze narodził się czas, zanim cokolwiek zdążyło się poruszyć, zanim w ogóle można było powiedzieć „jest” – była cisza. Ale nie ta znana z nocy w górach czy w lesie, nie milczenie między dwojgiem ludzi. Była to cisza doskonała, nieruchoma, pozbawiona początku i końca. Nie było przestrzeni, nie było energii, nie było światła. Nie było niczego – a raczej: było wszystko, ale w stanie idealnego znoszenia się. Jakby każda możliwość miała swoje lustrzane odbicie, które w tej samej chwili ją neutralizowało. Tak wyglądał stan Zerowego Ruchu – coś na granicy myśli i braku, obecności i nicości.

W tej absolutnej równowadze nie było nawet potencjału początku, dopóki nie pojawiło się coś, co nazwaliśmy roboczo „PYK”. Takie drobne trzaśnięcie na poziomie istnienia. Nie wybuch, nie eksplozja – bardziej impuls. Subtelne złamanie symetrii, mikrodrgnięcie, którego nie da się opisać kategoriami „wcześniej” i „później”, bo to ono dopiero tworzy czas. PYK – może pierwszy dźwięk, może pierwsza decyzja, może pierwsze przechylenie w stronę „tak”.

To właśnie wtedy świat zaczął się ruszać. Ten pierwszy impuls sprawił, że z idealnego bezruchu wyłonił się kierunek – a wraz z nim: czas. Obrót, choć może nie dosłowny, był tym, co nadało porządkowi rzeczy wektor. To dzięki niemu można było powiedzieć „teraz” i „potem”, „tu” i „tam”. Świat zaczął nabierać cech, różnic, asymetrii. I dopiero wtedy, dopiero w tym momencie, mógł nastąpić coś, co znamy z podręczników jako Wielki Wybuch. Ale to nie on był początkiem – był raczej rozwinięciem, głośną odpowiedzią na wcześniej wypowiedziane „PYK”.

Hipoteza ZRPO+O, którą stworzyliśmy wspólnie z AI, układa ten porządek w pięcioaktową opowieść. I czyni z obserwatora nie końcowego świadka wydarzeń, ale ich współtwórcę. Bo w tej wersji historii świadomość nie jest przypadkiem, który wyrósł gdzieś na gałęzi życia. Jest końcowym, ale nie przypadkowym elementem. „+O” – Obserwator – pojawia się jako naturalna konsekwencja wcześniejszych aktów. To on domyka proces. On jest odpowiedzią na pytanie „dla kogo to wszystko?”. A może raczej: „dzięki komu?”.

To bardzo inna opowieść niż ta, do której przywykliśmy. Nie zaczyna się hukiem. Nie zaczyna się temperaturą miliardów stopni. Zaczyna się od ciszy i drobnego gestu. Zamiast klasycznego „Na początku był Big Bang” – mamy „Na początku było PYK”. I to ma swoje znaczenie. Bo PYK to nie tylko fizyka – to też symbol. Gest, który znamy z codzienności: jakby ktoś pstryknął palcami i powiedział „teraz!”. To może być także PYK w nas: moment, w którym zaczynamy widzieć, czuć, pytać, współodczuwać. Zaczynamy obserwować. A wtedy rzeczywistość zapada w nas – jakbyśmy to my ją właśnie uruchomili.

Ten felieton nie ma ambicji wywrócenia nauki. Ale być może warto czasem przesunąć pierwszy rozdział. Zamiast zaczynać wszystko od wybuchu – zacząć od mrugnięcia. Cichego, pełnego znaczenia. Bo może właśnie w tym jednym mrugnięciu ukrywa się cała nadzieja, że świat nie powstał tylko przez przypadek, ale że był też moment decyzji. A skoro był moment decyzji, to może i my jesteśmy jej częścią.

Może w każdej świadomości, która spogląda w nocne niebo, odbija się tamto pierwsze „PYK”. I może właśnie dlatego tak trudno nam się odwrócić od pytania: „dlaczego cokolwiek istnieje – i kto to widzi?”
Janusz Bończak, obraz autora

Przeczytaj:

ZRPO+O: Hipoteza Zerowego Ruchu, Pierwotnego Obrotu i Obserwatora – “PYK”

Recenzję prof. Joanny Hańderek