Kim jest Britches?

Spread the love

Joanna Hańderek: Kim jest Britches?
Joanna Krakowiecka: Britches urodził się w marcu 1985 r., w tzw. kolonii hodowlanej makaków na Uniwersytecie Kalifornijskim w Riverside (USA). Przez pierwsze pięć tygodni swojego życia nie znał niczego poza samotnością i ciemnością. Nie pozwolono mu dorastać w naturalnym środowisku, w bujnych, azjatyckich lasach deszczowych; nie pozwolono mu cieszyć się ciepłem słońca i zabawami z innymi małpami. Zamiast tego Britches został zamknięty w laboratorium. Wiwisektorzy oderwali go od matki tej samej nocy, kiedy się urodził. Zaszyli mu oczy grubą nicią i przymocowali do głowy ciężki sonar elektroniczny, który wydawał nieustanny pisk. Britches był zestresowany i zagubiony. Następnie zamknięto go samotnie w drucianej klatce. Otrzymał tylko druciane urządzenie zawinięte w tkaninę, które miało służyć za „zastępczą matkę”, oraz butelkę z mlekiem. Mijały tygodnie wypełnione niewyobrażalnym stresem niemowlęcia.

JH: Mówisz tak, jakby było pewne, że Britches cierpiał. Skąd wiemy, jakie emocje nim targały?
JK: Na współczesnym etapie rozwoju nauki nie ma już wątpliwości, że przynajmniej zwierzęta kręgowe — a nawet część bezkręgowców — są zdolne do odczuwania bólu i emocji. Badania nad naczelnych pokazują, że makaki odczuwają ból, lęk i stres bardzo podobnie jak ludzie. Ich układ limbiczny — odpowiedzialny za emocje — jest niemal identyczny z naszym. Wiedzę tę zawdzięczamy m.in. pracom Fransa de Waala. Nawet patrząc na zdjęcia zwierząt dręczonych w laboratoriach, widać w ich oczach ból i przerażenie — tak czytelne, że nie wymagają dodatkowych dowodów.

JH: Jaki los spotkał Britchesa?
JK: W nocy z 20 na 21 kwietnia 1985 r. aktywiści Animal Liberation Front uwolnili Britchesa. Dzięki zdobytym materiałom wiemy, że do głowy Britchesa była przymocowana taśma z nagraniami przerażających dźwięków. Weterynarz delikatnie zdjął bandaż i usunął szwy, które zaszywały jego powieki. Britches miał poranione powieki, ale po czasie odzyskał możliwość otwierania oczu. Trafił pod opiekę samicy makaka w azylu i był tam bezpieczny do końca życia.

JH: Ta historia wydaje się aż nierealna. Ale ma też drugie życie, prawda?
JK: Tak. Materiały opublikowane przez PETA wywołały światowy odzew. Rok później Uniwersytet Kalifornijski zakazał zaszywania oczu małpom, a jeden z profesorów zrezygnował z eksperymentów na zwierzętach. To dowód na siłę opinii publicznej i odważnego sprzeciwu wobec niesprawiedliwości.

JH: A co z nauką? Przecież mówi się, że eksperymenty rozwijają naukę.
JK: W XXI w. istnieją alternatywy: badania in vitro, symulacje komputerowe (in silico), badania epidemiologiczne. Wiele leków, które przeszły testy na zwierzętach, zawiodło na etapie badań klinicznych — np. Thalidomid czy Vioxx. Poza tym aspiryna i paracetamol powstały bez testów na zwierzętach. Różnice gatunkowe wprowadzają w błąd, a eksperymenty na zwierzętach często hamują rozwój medycyny.

JH: Czy są badania, które lepiej sprawdzają się bez udziału zwierząt?
JK: Tak. Przykładami są badania nad rakiem — powiązanie palenia papierosów z rakiem płuc udało się wykazać badaniami epidemiologicznymi, a nie eksperymentami na zwierzętach. Podobnie było z azbestem: ludzie są 300 razy bardziej wrażliwi niż szczury. Rakotwórczość azbestu udowodniono dopiero badając ludzi.

JH: A Ty? Dlaczego się sprzeciwiasz eksperymentom na zwierzętach?
JK: Jako abolicjonistka, sprzeciwiam się im przede wszystkim ze względów etycznych. Nawet jeśli przyniosły one kiedyś jakieś korzyści, nie mamy prawa zdobywać wiedzy kosztem cierpienia innych istot. Eksperymenty na zwierzętach są taką samą niesprawiedliwością, jak eksperymenty na ludziach bez ich zgody.

JH: Czy można było uniknąć tortur Britchesa?
JK: Tak. Śledztwo PETA ujawniło, że naukowcy mogli badać ślepotę, współpracując z rodzicami niewidomych dzieci, ale uznali to za zbyt trudne. Łatwiej było im dręczyć małą małpkę.

JH: Czy wystarczyłoby po prostu porozmawiać z rodzicami?
JK: Tak. Program badań nad ślepotą mógł być realizowany bez udziału zwierząt. Dr Grant Mack z Amerykańskiego Towarzystwa Niewidomych wyraził oburzenie tym, co zrobiono Britchesowi i potępił eksperyment.

JH: Organizujesz Międzynarodowy Dzień Przeciwko Wiwisekcji. Czy takie działania mogą realnie pomóc?
JK: Takie wydarzenia są ważne, bo nagłaśniają cierpienie milionów zwierząt. Potrzeba jednak systematycznych i konsekwentnych działań: kampanii skierowanych do uczelni, polityków czy firm transportujących zwierzęta. Nawet jedna akcja jest aktem szacunku wobec ofiar dyskryminacji gatunkowej. Historie takich jak Britches, Malish, G2, Łajka, Double Trouble, Stella nie mogą zostać zapomniane.
Dziękuję za rozmowę
Rozmawiała prof. Joanna Hańderek, fot. archiwum JK