Boskie Istoty cz.1
Przyznam się, trochę wymogłam na naczelnym redaktorze, że zamieszkam na jakiś czas w „Istocie” ze swoją chrześcijańsko-zwierzęcą obsesją. I jestem. Tytuł cyklu tych rozważań zapożyczyłam i z Szymona Hołowni, i z ojca Stanisława Jaromiego, mając nadzieję, że jak dodam coś od siebie do ich niedawno opublikowanych „boskich” książek, to może pomogę w tworzeniu efektu śnieżnej kuli i może choć odrobinę przyczynię się do zmiany rozumienia chrześcijańskiego podejścia do Stworzenia.
Chrześcijaństwo ma niedobrą prasę, jeżeli chodzi o stosunek do zwierząt. Popularny jest pogląd, że zwierzęta traktowane są w tej religii co najwyżej obojętnie, że chrześcijanie uważają, iż zostały przez Stwórcę podporządkowane całkowicie człowiekowi i może je on dowolnie wykorzystywać. Taką opinię mają o nas ludzie spoza kościołów chrześcijańskich, ale też, niestety, myśli tak wielu wiernych. Zazwyczaj jedni i drudzy posługują się w kółko jednym cytatem z Księgi Rodzaju: „czyńcie sobie ziemię poddaną”, a wierzący twierdzeniem, że tylko człowiek – korona Stworzenia jest ważny i będzie zbawiony.
Śmiem twierdzić, że u większości katolików znajomość Pisma Świętego bywa powierzchowna, wierze nie towarzyszy samodzielny wysiłek dociekania, rozumienia, refleksji, a gdy od swoich przewodników duchowych słyszą słowa o panowaniu i byciu koroną albo nic w tej materii nie słyszą, to trudno się dziwić, że nie zastanawiają się nad swoim stosunkiem do zwierząt w świetle wiary.
Dla niektórych jednak chrześcijan, którzy, jak ja, odrzucają możliwość, że Dobry Bóg mógłby akceptować zadawanie przez człowieka cierpienia innym czującym istotom, jest też nie do przyjęcia, aby miał takie przesłanie zawrzeć w kierowanym do nas Słowie. Byłby to jakiś zgrzyt, nielogiczność, niespójność z resztą Dobrej Nowiny.
Długo, aby wierzyć, musiałam sobie w tej sprawie zrobić dla swojej wiary podpórkę. Była nią dziecinna teoria, że zwierzęta, a i inne niewinne istoty (np. dzieci) tak naprawdę nie cierpią, że jest to jakby teatr grany przed oczami ludzi, sprawdzający ich dobroć, miłosierdzie, rozumność. Byłam świadoma logicznej, a może i teologicznej, słabości tej protezy, ale mimo to jakoś ratowała mnie ona od zwątpienia.
Wraz z pogłębianiem się mojej wiary, w wyniku lektury, studiów, ale i zwykłego ludzkiego doświadczenia ta podpórka przestała wystarczać, lecz za to zdobywałam coraz większą pewność, że wielu z nas, ludzi, źle interpretuje Pismo Święte i źle rozumie nasze powinności wobec Stworzenia.
Każde czasy umożliwiają nowe odczytywanie Pisma Świętego. To rozumienie zmieniało się przecież przez wieki, postępowało i cofało się, meandrowało, było wykorzystywane dla rozmaitych celów, gubiło i odnajdywało w tłumaczeniach. Setki myślicieli, wielkich filozofów i teologów biedziło się i biedzi nad jego egzegezą. Nie jestem teologiem ani filozofem, tu postaram się tylko zbierać te dawne chrześcijańskie argumenty i opowieści o traktowaniu zwierząt i pokazać nowe, współczesne rozumienie pism stanowiących podstawę chrześcijańskiej wiary w sprawie stosunku człowieka do innych żywych istot. Jeżeli przy okazji zrodzi się jakaś nowa intuicja – będzie wspaniale. Jeżeli ktoś z Czytelników, kto swoją etyczność opiera na wierze w Dobrą Praprzyczynę Wszystkiego, znajdzie nowe argumenty – super. Jeżeli ktoś, kto nie potrzebuje metafizycznych uzasadnień dowie się czegoś o religii, którą wyznaje ponad dwa miliardy ludzi na świecie, to może nie zaszkodzi.
Jerzy Nowosielski, wybitny malarz i myśliciel religijny, który niestety także uważał, że Pismo Święte jest wobec losu zwierząt kalekie, ale sam miał wielkie dla nich serce, mówił, że „…jeżeli kocha się prawdę i ducha Ewangelii, to trzeba ją wyżej stawiać nad jej literę”. Ja też ufam Duchowi Ewangelii i spróbuję wydobyć z religii chrześcijańskiej i świadectw jej wyznawców ile się da na obronę twierdzenia, że chrześcijanin ma być dobry dla zwierząt.
Zacznijmy więc od początku. Od dzieła stworzenia i idealnej harmonii życia zamierzonej przez Stwórcę. Przytoczę dłuższy fragment ze Starego Testamentu – gleby chrześcijaństwa, gdyż chcę, aby wybrzmiał w pełni.
I. I widział Bóg, że były dobre
W Księdze Rodzaju jest napisane: „Potem Bóg rzekł: «Niechaj się zaroją wody od roju istot żywych, a ptactwo niechaj lata nad ziemią, pod sklepieniem nieba!». Tak stworzył Bóg wielkie potwory morskie i wszelkiego rodzaju pływające istoty żywe, którymi zaroiły się wody, oraz wszelkie ptactwo skrzydlate różnego rodzaju. Bóg widząc, że były dobre, pobłogosławił je tymi słowami: «Bądźcie płodne i mnóżcie się, abyście zapełniały wody morskie, a ptactwo niechaj się rozmnaża na ziemi».
I tak upłynął wieczór i poranek – dzień piąty. Potem Bóg rzekł: «Niechaj ziemia wyda istoty żywe różnego rodzaju: bydło, zwierzęta pełzające i dzikie zwierzęta według ich rodzajów!». I stało się tak. Bóg uczynił różne rodzaje dzikich zwierząt, bydła
i wszelkich zwierząt pełzających po ziemi.
I widział Bóg, że były dobre. A wreszcie rzekł Bóg: «Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad ziemią i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi!». Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę. Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: «Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi». I rzekł Bóg: «Oto wam daję wszelką roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie drzewo, którego owoc ma w sobie nasienie: dla was będą one pokarmem. A dla wszelkiego zwierzęcia polnego i dla wszelkiego ptactwa w powietrzu, i dla wszystkiego, co się porusza po ziemi i ma w sobie pierwiastek życia będzie pokarmem wszelka trawa zielona». I stało się tak. A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre. I tak upłynął wieczór i poranek – dzień szósty”. (Rdz.1, 20-31)
Jak widzimy, Bóg tworzył zwierzęta podobnie jak człowieka, podobnie uznał za dobre i je błogosławił, podobnie nakazał się mnożyć. Powiedział, że człowiek ma czynić sobie ziemię poddaną, ale wszystkich, człowieka i zwierzęta, uczynił roślinożernymi.
A więc nikt nikogo nie miał zabijać i zjadać. Kto dziś o tym mówi? Przypomnę, że piszę tu z pozycji osoby wierzącej w metafizyczne pochodzenie świata. Rozumiem ten opis jako ujawnienie Boskiego zamysłu, ideału. Jak w platońskim niebie ten ideał to wzorzec. Może zresztą istnieje jakoś równolegle do naszego świata i Platon miał dobrą intuicję? Dla współczesnej fizyki światy równoległe to zdaje się nie problem.
W tym idealnym świecie i człowiek, i zwierzęta są dobre, nie mają potrzeby zabijać, jedzą rośliny.
Nawet wypędzając pierwszych ludzi z raju Bóg mówi: „W mozole żywić się będziesz z niej po wszystkie dni życia swego! Ciernie i osty rodzić ci będzie i żywić się będziesz zielem polnym”.
Nie ma też innej różnicy między stworzonym człowiekiem a zwierzętami oprócz tej jednej, że człowiek podobny jest do swojego Stwórcy, a ten – jak mówi Pismo mnóstwo razy – jest Miłością. Jak mógłby więc, podobny do swojego Stworzyciela, a więc pełen miłości, człowiek-ideał być niedobry dla innych stworzeń? I po co? Padają w tym opisie słowa o czynieniu sobie ziemię poddaną, ale co to w takim razie może to znaczyć?
Jeżeli nie wyjmujemy tych słów z kontekstu, nie tylko z kontekstu tego fragmentu, ale także z kontekstu całego Pisma Świętego, to dobry Pan ma wprawdzie poddanych, zarządza nimi, ale dobry Pan poddanych nie krzywdzi. Nie krzywdzili Jezusa rodzice, którym przecież był poddany. Tak też interpretuje te słowa z Księgi Rodzaju współcześnie papież Franciszek, mówiąc, że „zachęcają nas one do „uprawiania i doglądania ogrodu świata”, a „prawidłową interpretacją pojęcia człowieka jako „pana” wszechświata jest rozumienie go w sensie odpowiedzialnego zarządcy” (encyklika Laudato si’). Proponuje też piękną modlitwę: „Chwalimy Cię, Ojcze, wraz ze wszystkimi stworzeniami, które wyszły spod Twojej wszechmocnej ręki. Twoje są i pełne są Twojej obecności i Twojej czułości. Pochwalony bądź, Panie!”.
Mamy więc w opisie początku przedstawiony pewien ideał świata. Coś poszło nie tak i ten projekt się zepsuł. W świat weszło zło. Ale nieco dalej w psalmach mamy proroctwo Izajasza, które mówi, że kiedyś znowu będzie dobrze: „Wtedy wilk zamieszka wraz z barankiem, pantera z koźlęciem razem leżeć będą, cielę i lew paść się będą społem i mały chłopiec będzie je poganiał. Krowa i niedźwiedzica przestawać będą przyjaźnie, młode ich razem będą legały. Lew też jak wół będzie jadał słomę. Niemowlę igrać będzie na norze kobry, dziecko włoży swą rękę do kryjówki żmii. Zła czynić nie będą ani zgubnie działać po całej świętej mej górze, bo kraj się napełni znajomością Pana na kształt wód, które przepełniają morze… (Iz 11, 6-9).
Wydaje się, że jesteśmy w drodze do tego ideału. (cdn.)
dr hab. Barbara Niedźwiedzka,
fot. Janusz Bończak
dr hab. Barbara Niedźwiedzka
prowadzi źródłowy portal Opowiedzzwierzę.pl
Wspieraj Istotę – wpłać datek. Ogłoś się na łamach naszej strony.
Pingback: Zwierzęta ofiarne? – Magazyn ISTOTA