O wykluczeniu
W baśni o śpiącej królewnie jest taka scena, gdy na przyjęcie z okazji urodzin głównej bohaterki zostają zaproszone jej ciotki wróżki. Wszystkie prócz jednej.
Od tego zaczyna się cała opowieść, której główną bohaterką jest oczywiście królewna. Moją uwagę natomiast przyciągnęła postać tej, której nie zaproszono. Czym sobie na to zasłużyła? Co się w niej działo, gdy zorientowała się, że wszyscy idą na bal, a jej nic nie powiedziano? Gdy popatrzymy na baśń z takiej perspektywy, zaczynamy inaczej rozumieć to, co stało się dalej. Wtedy można ją odczytać jako opowieść o bólu wykluczenia i jego konsekwencjach.
Przynależność i więź jako podstawowe potrzebyPotrzeba przynależności i więzi jest głęboko zapisana w ludzkiej psychice. Ma to swoje uzasadnienie zarówno ewolucyjne, jak i osobnicze, rozwojowe. Oddzielenie od grupy oznaczało w historii gatunku znaczące zmniejszenie możliwości przetrwania, utratę dostępu do żywności, partnerów, ochrony. Doświadczenie odrzucenia mogło być równoznaczne z wyrokiem śmierci. W osobniczym rozwoju człowieka bez więzi z matką (lub innym bliskim opiekunem) i dawanej uwagi z jej strony nie ma szans na prawidłowy rozwój. Potwierdzają to psychologiczne badania nad więzią i skutkami jej zaburzeń dla dalszego rozwoju jednostki.
Wykluczenie boli
Doświadczenie wykluczenia jest przeciwieństwem więzi. Jest oddzieleniem, podziałem. Towarzyszące mu poczucie osamotnienia boli. Wręcz fizycznie boli, co zostało udowodnione przez neuronaukę w ostatnim czasie. Badania mózgu wykazują, że odtrącenie aktywuje te same obszary, co ból fizyczny. Wykluczenie ma to do siebie, że zazwyczaj zostaje narzucone jednostce, nie jest jej wyborem. Wobec powyższego nie dziwi, że człowiek reaguje na zagrożenie wykluczeniem agresją lub wycofaniem. Uczucia te prowadzą w efekcie do destrukcyjnych lub autodestrukcyjnych zachowań.
Reakcje na odrzucenie
Strategie radzenia sobie z doświadczeniem bólu często nakręcają pętlę wykluczenia. Przypomina mi się historia nastolatki, która zgłosiła się do psychologa po nieudanej próbie samobójczej. Jak okazało się ze wstępnego wywiadu, jej kłopoty zaczęły się od wyśmiewania przez klasę. Nie radziła sobie z tym na tyle, że odsunęła się od grupy rówieśniczej, popadła w osamotnienie. Zbudowało to jeszcze większy mur między nią a światem, a pętla wykluczenia zaciskała się coraz bardziej (gdzie byli wtedy rodzice?
– to inne pytanie). Albo chłopak z patologicznej rodziny, odrzucony przez społeczność, do której nie potrafił się dostosować, przyłączył się do przestępczego gangu. Daje mu to pozorne poczucie siły i przynależności, niestety, w dalszych konsekwencjach jeszcze bardziej wyklucza go społecznie – trafił do więzienia z wieloletnim wyrokiem. Istnieje jeszcze jeden sposób radzenia sobie z wykluczeniem, nazywam go roboczo „strategią profilaktyczną”. Polega na szukaniu akceptacji grupy nawet za cenę rezygnacji z siebie, by dopasować się do niej i nie zostać odrzuconym. Wymaga ukrywania siebie, swoich myśli, potrzeb, by nie ukazywać tych części siebie, które mogłyby powodować wykluczenie. Zyskuje się w ten sposób chociaż tymczasową przynależność do grupy, niestety, kosztem przynależności do samego siebie. Ceną jest spłycenie więzi i rezygnacja z tworzenia innych, bardziej satysfakcjonujących relacji.
Kontinuum zachowań wykluczających
Wykluczenie nie jest czymś zerojedynkowym. To pewne kontinuum zachowań społecznych, które niszczą więź i nadzieję na bliskość. Od subtelnych sygnałów obojętności, odrzucenia, które sprawiają, że osoba czuje się nieważna, przeźroczysta dla wzroku innych ludzi, aż po sytuacje wręcz agresywnego mobbingu. To pierwsze bynajmniej nie jest łatwiejsze. Często dotyczy ludzi starszych, którzy z różnych względów przestają być atrakcyjni dla społeczeństwa, bo biologicznie nie są już potrzebni, bo nie nadążają za zmianami w świecie. Nie bez powodu mówi się, że kobiety w pewnym wieku często doświadczają bycia przeźroczystymi dla wzroku innych. Nie wiem, czy jest to ujęte w badaniach naukowych, ale w słowach wypowiadanych w zaciszu gabinetu psychoterapeutycznego jak najbardziej.
Zbudujmy sobie wioskę
Wykluczenie to problem społeczny. I priorytetowo potrzebuje działań na tym poziomie: likwidacja nierówności, walka z uprzedzeniami. Są to działania długofalowe. Na tu i teraz pozostaje łagodzenie cierpienia emocjonalnego wynikającego z wszelkich rodzajów odrzucenia i budowanie wewnętrznej odporności u siebie i innych. To może się dziać przede wszystkim w relacjach bezpośrednich z drugim człowiekiem. Przypomina mi się tutaj pewna sytuacja, której byłam świadkiem. Otóż na zakończenie międzynarodowej konferencji na temat pomocy psychologicznej miał wystąpienie znany w środowisku terapeuta i autor. W zajmujący sposób opowiadał historię chłopca z nizin społecznych, którego bieda, brak opieki rodzicielskiej i brak edukacji skłoniły do działań, których skutkiem było znalezienie się w poprawczaku. Wbrew nazwie miejsce to bynajmniej go nie poprawiało. Pewnego dnia chłopak miał dyżur w kuchni, gdzie pomagał w przygotowaniu obiadu. Kucharz, pod którego okiem pracował, zaczął z nim rozmawiać, autentycznie interesując się tym, co nastolatek myśli i czuje. Dla młodego człowieka było to całkowicie nowe doświadczenie, między nim a kucharzem zawiązała się więź. Od tego momentu, gdy tylko była okazja, rozmawiali. Życie chłopaka zaczęło się zmieniać w dobrą stronę. Na koniec szacowny prelegent powiedział: To ja byłem tym chłopcem.
Tytuł tego akapitu jest parafrazą tytułu książki „Efekt wioski” Susan Pinker, traktującej o dobroczynnej roli bezpośrednich relacji międzyludzkich, które mogą przeciwdziałać poczuciu izolacji. Osamotnienie niszczy bowiem nie tylko sferę emocjonalną, lecz także zdrowie fizyczne. To stan nie tyle smutny, co niebezpieczny. Budujmy zatem relacje i troszczmy się o nie, dajmy sobie szansę na tworzenie własnej przestrzeni społecznej, w której nie będzie wykluczeń. W naszej wiosce więź i poczucie przynależności będą ważniejsze niż różnice polityczne, religijne czy ekonomiczne. A najważniejszy sposób przywracania więzi będzie polegał na poszerzaniu samej definicji tego, kim jesteśmy i uważnemu słuchaniu kim jest i co ma do powiedzenia drugi człowiek.
Tekst Michalina Palarz-Prochal
Fot. Karina Kumorek
Wspieraj Istotę – wpłać datek. Ogłoś się na łamach naszej strony.