Ekonomia ekologii – dlaczego opłaca nam się Europejski Zielony Ład?

Spread the love

Klimat i strajk klimatyczny były najpopularniejszymi słowami ubiegłego roku. Stało się tak dzięki kilku czynnikom.

Coraz bardziej widoczne i odczuwalne są dla ludzi zmiany klimatu, zaangażowanie na szczeblu ekspertów międzynarodowych i rządowych (np. w postaci raportu IPCC ), także dzięki odpowiedniemu nagłośnieniu kwestii klimatycznych i wyzwoleniu zaangażowania społecznego przez szwedzką nastolatkę Gretę Thunberg.
Jest kwestią bezsporną, że aby zadbać o zdrowie nasze i przyszłych pokoleń, o środowisko naturalne, musimy większą uwagę zwrócić na zmiany klimatyczne. Wzrost średnich temperatur rocznych czy setki milionów ton plastiku zaśmiecających planetę to tylko część problemów związanych z degradacją środowiska i kryzysem klimatycznym. W związku z coraz większą wiedzą, a przede wszystkim świadomością zagrożeń, coraz więcej osób stara się w rozmaity sposób włączyć w działania powstrzymujące klimatyczny armagedon. Począwszy od działaczy ekologicznych, w tym młodzież, poprzez ekspertów, dziennikarzy, celebrytów, skończywszy na urzędnikach. Również pod naporem opinii publicznej politycy zwrócili baczniejszą uwagę na zmiany klimatyczne. Niezależnie od szczebla, czy jest to gmina czy parlament lub Komisja Europejska, wszyscy debatujemy, jak najlepiej przeciwdziałać kryzysowi. Niestety, wciąż dla wielu decydentów to pieniądze oraz poparcie wyborcze danych grup elektoratu są istotniejsze od środowiska. Tymczasem na ekologii możemy zyskać również finansowo.
W 2017 roku think tank Forum Energii opracował raport porównujący różne warianty rozwoju energetyki w Polsce do roku 2050. Pod lupą ekspertów znalazły się cztery scenariusze: węglowy, zdywersyfikowany, zdywersyfikowany bez energii jądrowej oraz oparty o odnawialne źródła energii. W perspektywie wieloletniej najdroższym dla nas wariantem okazał się obecny model oparty o węgiel. Należy dodać, że nie brano tu pod uwagę rosnących opłat za emisję CO2, których należy się spodziewać, oraz refundacji kosztów transformacji energetycznej w ramach Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. Dodatkowo trudno obecnie mówić o kosztach finansowych, które wypływają w związku z kryzysem klimatycznym. Zanieczyszczenie powietrza i wzrost średniorocznych temperatur determinuje koszty zarówno w służbie zdrowia poprzez zwiększoną ilość występowania chorób oraz większą śmiertelność. Koszty pojawiają się również w różnych sektorach gospodarczych, w tym kluczowym dla Polski, czyli rolnictwie. Susze i powodzie to bezpośredni efekt klimatycznych zmian w Polsce.
Decyzja rządu, która z jednej strony łaskawie godzi się na projekt Europejskiego Zielonego Ładu przy jednoczesnym sprzeciwie przystąpienia Polski do tego projektu budzi duże obawy zarówno o koszty środowiskowe i zdrowotne dla Polek i Polaków, jak również o koszty czysto finansowe. Wyłamanie się z projektu grozi bowiem tym, że środki z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji ominą Polskę. Stanowisko rządu było w mojej opinii nieprzemyślane. W czerwcu, kiedy powrócimy do stolika negocjacyjnego, walka o unijny budżet pomiędzy państwami członkowskimi już się rozpocznie w najlepsze. Będzie to w sytuacji osłabienia finansów UE po brexicie. Bez jasnego planu dojścia Polski do neutralności klimatycznej
w ramach nowego europejskiego ładu zagrożenie, że pieniądze odpłyną do innych krajów członkowskich jest bardzo wysokie.
Dodatkowym argumentem przemawiającym za transformacją energetyczną jest nasze bezpieczeństwo. Obecnie koszty wydobycia węgla w Polsce są na tyle wysokie, że pod względem ekonomicznym zwyczajnie nie opłaca się nam dalsza eksploatacja złóż. W to miejsce wchodzi w szczególności zdecydowanie tańszy węgiel rosyjski.
Argument najistotniejszy w sprawie transformacji energetycznej – zgodnie z opracowaniem Forum Energii pozostanie przy modelu opartym na węglu pozwoli na redukcję emisji CO2 jedynie o 7% względem stanu z 2005 r. Przy modelu zdywersyfikowanym jest to redukcja o 65-68%, natomiast w modelu opartym o OZE redukcja wyniosłaby aż 84%. Przy tak skokowej zmianie wydaje się jasne, które warianty mogą nas uratować od katastrofy klimatycznej.
W styczniu Rada Miasta Krakowa przyjęła rezolucję do premiera Morawieckiego w sprawie przystąpienia Polski do Europejskiego Zielonego Ładu. Powstaje pytanie, czy samorząd powinien zabierać głos w tej sprawie. Odpowiedź dla mnie jest jednoznaczna – TAK. Nie tylko ze względu na dbałość o środowisko naturalne i zdrowie mieszkańców – to są sprawy oczywiste. Jednak duże obciążenie związane z adaptacją do zmian klimatycznych, a przeciwdziałanie zmianom spoczywa właśnie na samorządzie. W przypadku Krakowa są to m.in. działania w ramach projektu Zeroemisyjny Kraków, który zakłada osiągnięcie neutralności miasta już do 2030 r. A także plany związane z ograniczeniem zanieczyszczeń powietrza (wymiana pieców, zakaz palenia węglem i drewnem, podjęcie działań
w sprawie walki ze smogiem komunikacyjnym) czy małej retencji. W ubiegłym roku w mieście została powołana nowa jednostka Klimat-Energia-Gospodarka Wodna. Powołanie tej jednostki, która ma za zadanie realizować działania zmierzające do neutralności klimatycznej, wiązało się z nadziejami na pozyskanie środków unijnych. Bez odpowiednich działań na szczeblu rządowym ich pozyskanie i osiągnięcie celów miast wydaje się mało prawdopodobne. Dlatego też mam nadzieję, że rząd zauważy to, co zauważyli radni miasta Krakowa: Ekologia się opłaca!
Tekst Artur Buszek, fot. Janusz Bończak
Na fotografii radny miasta Krakowa Artur Buszek podczas XXXIII sesji Rady Miasta.