Szesnaście dni na rzecz kobiet – przestępstwa seksualne na kanwie polskiego Kodeksu karnego.
Polski kodeks karny chroni wiele różnorodnych dóbr, które społeczeństwo uznaje za wyjątkowe – z tego też powodu zasługują na szczególną uwagę i ochronę. Najmniej skonkretyzowanym pojęciem są ogólne dobra prawne, obejmujące całość dóbr, które społeczeństwo uznaje za wartościowe na podstawie różnych motywacji. Zdecydowanie łatwiej wymienić rodzajowe i indywidualne dobra prawne – chociażby z tego powodu, że pozostają one w relacji zależności. Te pierwsze pokrywają się z poszczególnymi rozdziałami Kodeksu karnego. I tak ustawa zamyka się w czterdziestu czterech rozdziałach, w których każdy następny chroni inne dobro prawne. Przykładowo, rozdział XX chroni bezpieczeństwo powszechne, natomiast rozdział XXV wolność seksualną oraz obyczajność. A gdzie pośród przepisów „chowają się” dobra indywidualne? De facto nie znajdziemy ich w przepisach prawa. To nasza osoba jest źródłem dóbr indywidualnych – samodzielnie podejmujemy decyzję, które dobra należy chronić. Kodeks karny w pewien sposób automatycznie przyjął, że wszystkie zawarte w nim dobra rodzajowe są zazwyczaj uwzględniane przez jednostki w jej systemie moralnym – stąd niejako „narzucona z góry” ich kodyfikacja. Teoretycznie dobro indywidualne powstaje na skutek mechanizmu, który polega na konkretyzacji naszą podmiotowością dobra rodzajowego. A zatem rozdział XX chroni nasze bezpieczeństwo, które składa się na bezpieczeństwo powszechne, natomiast rozdział XXV chroni dobro indywidualne w postaci wolności seksualnej i obyczajności obywatela X oraz obywatelki Y. Istnieje wiele definicji pojęcia „wolność seksualna” – zapewne zdefiniowali ją socjologowie i psychologowie, ale nie zdziwiłabym się, gdyby zrobili to matematycy i astronauci. Taki stan rzeczy pozostaje wynikiem rewolucji obyczajowej, której doświadczyła nasza globalna wspólnota w minionym wieku. Ogólnie rzecz biorąc, diametralnie zmieniło się pojmowanie współżycia oraz szeroko rozumianych zachowań, które mu towarzyszą. Dzisiaj nasze otoczenie jest nadmiernie zseksualizowane, a paradoksalnie wiele jednostek w społeczeństwie nadal nie posiada elementarnej wiedzy o seksie i związanych z nim zjawiskach. Polski kodeks karny z 1997 roku chroni wolność seksualną jako jedną z wolności obywatela. Artykuły 197–205 tego aktu prawnego zawierają określone komponenty, które w całości uznaje się za sfery seksualności człowieka. Z góry należy zaznaczyć, że ustawodawca dla jurydycznego uporządkowania opisuje aktywność seksualną człowieka w dwóch kategoriach – „obcowania płciowego” oraz „innej czynności seksualnej”. Nowelizacja kodeksu karnego z 2005 roku wprowadziła pewne zamieszanie w tej kwestii, zadając pytanie, czy penalizacja okoliczności, w których obcowanie płciowe stanowi kwalifikowany typ przestępstwa1, dotyczy także „innych czynności seksualnych”. Zdania w doktrynie oraz orzecznictwie przeważają za stanowiskiem, że pomimo pewnych redakcyjnych zmian przepisów w noweli nie odchodzi się od wcześniejszego „nierozdzielania” tych aktywności seksualnych.
Pierwsza kategoria dotyczy stricte stosunku seksualnego, a druga obejmuje pozostałe spektrum tego rodzaju zachowań człowieka. Co ciekawe, „obcować płciowo” zgodne ze Słownikiem języka polskiego oznacza „brać udział w stosunku seksualnym”, a to z kolei pojęcie obejmuje swoim znaczeniem wyłącznie sytuacje, w której dochodzi do penetracji pochwy kobiety. Mogą pojawić się niejasności dotyczące prawidłowej klasyfikacji chociażby homoseksualnych aktów obcowania – polski Kodeks karny rozumie je najwyraźniej jako „inne czynności seksualne”. Nie występuje ich legalna definicja, co zapewnia w zasadzie pełną ochronę dla wszystkich zachowań, które mają znamiona seksualności. Oznacza to także brak dyskryminacji zachowań seksualnych ze względu na specyficzne fetysze seksualne, a także chroni pokrzywdzonego przed gwałcicielem-fetyszystą, którego upodobania seksualne mogłyby nie zostać uznane za posiadające walor seksualności.
Najobszerniejszym fragmentem definicji „wolności seksualnej” jest prawo decydowania o tym, z kim jednostka chce i będzie podejmować aktywność seksualną, a także w jakiej formie oraz na jakich zasadach. Kodeks karny zabrania wpływania na naszą wolę aktywizacji seksualnej przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem – oznacza to, że zgoda na współżycie wydana na skutek aktu przemocy, strachu przed spełnieniem groźby oraz pozostawania w błędzie w wyniku podstępu gwałciciela jest z gruntu nieważna. Ustawodawca zakłada, że postanowienia tego typu muszą zostać powzięte w neutralnej atmosferze, a nie pod wpływem presji bądź wywołanego stanu błędu, którego nie wykryliśmy. Pozostaje to ukłonem w stronę kształtowania relacji seksualnych w warunkach sprzyjających dokładnemu rozważeniu własnych potrzeb. A zatem jeżeli nawet na skutek przemocy bądź obawy wywołanej groźbą oprawcy przykładowa osoba decyduje się na stosunek seksualny wbrew własnej woli, to jest to bezwzględnie gwałt. Świadomość takiego stanu rzeczy jest relewantna, ponieważ zbyt często spotykamy się ze stwierdzeniami typu: „sama chciała”, „nie krzyczała, to znaczy, że jej się podobało” czy „nie stawiała oporu” (spory eufemizm, ale wszyscy wiemy, o jakie stwierdzenie chodzi). Zgodnie ze wskazaniami wiedzy narządem naszego ciała odpowiadającym za podejmowanie decyzji jest mózg, dlatego też kwestie zgody lub jej braku nie powinny być rozważane na podstawie czynności innych organów naszego ciała.
Pojęcie zgody rozumiane na kanwie przestępstw przeciwko wolności seksualnej jest rozpatrywane w aspekcie pozytywnym (wyraźne wyrażenie zgody poprzez potwierdzenie oraz jego synonimy) oraz negatywnym (brak wyraźniej zgody). Pragnienie nie jest surogatem zgody – nawet jeśli pokrzywdzony chciał dysponować swoją wolnością seksualną w relacji z gwałcicielem, ale z osobistych powodów nie wydał na to jasnego przyzwolenia (przykładowo chciał odłożyć zbliżenie w czasie), to osobiste pragnienia nie mają znaczenia. W doktrynie uważa się, że nie mamy do czynienia z przestępstwem zgwałcenia, jeśli osoba wyraża zgodę niechętnie bądź opornie – taką furtkę prawną uważam za niebezpieczną, ponieważ są sytuacje, w których zgoda na seks pojawia się nagle i niespodziewanie, po okresie oporu – aczkolwiek na taki rodzaj pozwolenia łatwo może wywierać wpływ choćby podstęp, a nie nasz proces myślowy. Taka zgoda jest nietrwała i wzruszalna, a nie powinna być. Tworzy to pewną sprzeczność, w której ktoś wpłynął na zmianę decyzji – wyrażenie zgody – jednostki podstępem, ale ponieważ zgwałcenia nie ma przy zgodzie o powyższych cechach, to do przestępstwa teoretycznie nie dochodzi.
We wrześniu 1974 roku Sąd Najwyższy wydał wyrok, w którym zaznaczono, że podstępem nie jest nakłanianie osoby dorosłej do spożycia alkoholu w celu doprowadzenia do stosunku seksualnego. Najważniejszy organ wymiaru sprawiedliwości uważa, że osoba dorosła powinna wiedzieć, jakie są skutki nadmiernego przyjmowania alkoholu – a tym samym na siebie uważać. Punktem wyjścia pozostaje zdolność psychiczna ofiary do wydawania zgody w momencie zaburzenia zdolności poznawczych spowodowanych przez spożycie „napojów wysokoprocentowych”. Stan odurzenia alkoholowego może powodować, że jednostka nie jest w stanie dysponować zgodą na ekspresję swojej wolności seksualnej, co jest wysoce kontrowersyjnie – ponieważ polska doktryna prawa karnego zna tzw. zgodę dorozumianą, którą czasem trudno odróżnić od niemożności wyrażenia zgody bądź niezgody. Z jednej strony takie a nie inne spojrzenie Sądu Najwyższego chroni przed sytuacjami, w której dochodziłoby do przestępstwa zgwałcenia z uwagi na fakt, że wskutek odurzenia osoba w sposób niebudzący wątpliwości wyraziła zgodę na stosunek, a po „wytrzeźwieniu” doszła do wniosku, że gdyby wówczas była trzeźwa, to najprawdopodobniej nie zdecydowałaby się na akt. Pozostaje to kwestią wysoce skomplikowaną. Aczkolwiek ustawodawca, wychodząc z założenia, że wyrażenie zgody na seks wymaga neutralnego gruntu, zapewne stwierdził, że stan odurzenia alkoholowego należy uznać za naruszenie tych warunków.
Legislator wyszedł z założenia, że zgwałcenie jako nadużycie chronionych prawem dóbr zasługuje na większe dolegliwości2 w szczególnych okolicznościach. Nie chodzi tutaj o bagatelizowanie uczuć pokrzywdzonych i sugestię, że skutki jednego zgwałcenia były sortem „gorszym”, a drugiego mniej inwazyjnym. Może się wydawać, że typy kwalifikowane skupiają swoją uwagę na osobie gwałciciela jako istoty zdegenerowanej, którą należy odsunąć od społeczeństwa na czas dłuższy. Oczywiście, dla ofiar przestępstw seksualnych z powodu doznanej przez nich osobistej krzywdy takie rozumowanie pozostaje nielogiczne. Tutaj decyzyjność leży w rękach wymiaru sprawiedliwości, który (jak sama nazwa wskazuje) za pomocą swoich dyrektyw powinien stać na straży wyroków sprawiedliwych – a zatem, jednolitych i w pewnym sensie powtarzalnych, jeżeli okoliczności są podobne (teoretycznie niedopuszczalne są sytuacje, w których gwałciciele działający w podobny sposób są osądzani diametralnie różne).
Ustawodawca „ponadprogramowo” penalizuje przestępstwo zgwałcenia, kiedy zostało ono popełnione wespół z inną osobą. Trudno wyobrazić sobie sytuację, w której dwoje gwałcicieli działa wspólnie z powodu innej motywacji niż chęć satysfakcji. Zostało przyjęte założenie, że jeżeli dwoje gwałcicieli razem zmusza kogoś do obcowania płciowego, to ta czynność, w takim a nie innym kształcie jest dla nich pozytywna. Takie zachowania seksualne są oczywistymi dewiacjami, które wymagają leczenia. Podobnie odbierane jest zgwałcenie wstępnego, zstępnego itd. W obydwu przypadkach pod uwagę brana jest także psychika pokrzywdzonego. Zgwałcenie przez dwoje sprawców, czy też sytuacja, w której gwałcicielem jest osoba z rodziny, powodują dodatkowe spustoszenie w osobowości ofiary (o ile jest to możliwe do zmierzenia). Dodatkowo uczynienie przestępnym tzw. zgwałcenia kazirodczego stanowi ochronę prawa do zdrowego stosunku seksualnego. Relacje, które łączą bliższych i dalszych krewnych, powinny kształtować się w nieseksualny sposób – chroni to funkcjonalne rozmnażanie. Ponadto człowiek pojmuje relacje między członkami rodziny w oparciu o czynniki kulturowe i społeczne, które powodują, że statystyczna jednostka nie uważa kazirodztwa za normę i nie wyobraża sobie, aby w tym partycypować.
Najbardziej niezrozumianą przez społeczeństwo przesłanką przestępstwa zgwałcenia jest tzw. naruszenie wieku zgody. Niejednokrotnie spotkałam się ze stwierdzeniem, że wiele osób przechodzi pierwszą inicjację dość wcześnie, dlatego karanie stosunku seksualnego ze względu na wiek jest rozwiązaniem nieadekwatnym – zwłaszcza, jeżeli została wyrażona zgoda. Kodeks karny nie penalizuje stosunków z osobą poniżej 15 roku życia bezwzględnie – sprawcą tego przestępstwa może być tylko ten, kto ukończył 17 lat (a zatem w rozumowaniu kodeksowym jest dorosły). Jeżeli więc piętnastolatek będzie współżyć za obopólną zgodą z czternastolatką, to nie jest to czyn przestępny. Ta konkretna norma prawnokarna chroni szeroko rozumiany rozwój seksualny jednostki. Normy prawne nie powstają (a przynajmniej nie powinny) na skutek losowych założeń (stąd też powiązanie nauk prawnych z innymi dziedzinami, które niejako przedkładają dowody na słuszność hipotetycznych kodyfikacji). Przykładowo, Kodeks karny Makarewicza z 1932 roku przyjął, że osobą zdolną do przyjęcia odpowiedzialności prawnokarnej za przestępstwo jest ten, kto ukończył 17 lat. Taki kształt normy wynika z faktu, że wybitny karnista Juliusz Makarewicz stwierdził, że jeżeli siedemnastolatek składa egzamin dojrzałości, to tym bardziej powinien być na tyle dojrzały, żeby rozpoznawać znaczenie swoich czynów i móc odpowiadać za popełnione przestępstwa. Analogicznie, polski ustawodawca stwierdził, że statystyczny piętnastolatek nie rozumie w pełni zjawiska seksualności (chociażby z tego powodu, że dojrzewanie emocjonalne człowieka kończy się niecałe 10 lat później), dlatego nie posiada zdolności do dysponowania swoją wolnością seksualną. Ponadto, jeżeli nie posiada tego piętnastolatek, to tym bardziej nie potrafią tego uczynić osoby od niego młodsze. Dlatego też „konfrontacja” siedemnastolatka, który jest na innym poziomie rozwoju seksualnego, nie powinna się dokonywać z osobą w podobnym wieku. W pewien sposób spoczywa na nim odpowiedzialność za to, że powinien wiedzieć, iż dla piętnastolatka to nie miejsce i czas na seks oraz jego konsekwencje.
Julia Bochenek – studentka Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie.Rozdział XXV Kodeksu karnego chroni także nasze prawo do świadomości seksualnej – przede wszystkim jako prawo do świadomego przedsięwzięcia tego rodzaju czynności. Zatem nie pozostaje bezkarny sprawca, który wykorzystał bezradność innej osoby bądź wynikający z upośledzenia umysłowego lub choroby psychicznej brak zdolności tej osoby do rozpoznania znaczenia swojego czynu lub pokierowania swoim postępowaniem. Należy zaznaczyć, że nie są zakazane stosunki seksualne z osobą chorą psychicznie lub upośledzoną, jeżeli jest ona w stanie rozpoznać znaczenie swojego czynu i samodzielnie kieruje swoim postępowaniem. Druga przesłanka pozostaje jaśniejsza niż enigmatyczna „bezradność”. Doktryna podkreśla, że bezradność jest stanem, w który ofiara wprowadza się samodzielnie (nieprzytomność po ataku epilepsji bądź omdleniu, samodzielne upojenie się alkoholem), a wszelakie wywoływanie stanu bezradności należy rozumieć w kategoriach podstępu.
Jak początkowo zostało zaznaczone, przedmiotem prawnokarnej ochrony pozostaje neutralny grunt podejmowania decyzji dotyczących ekspresji wolności seksualnej. Z tego powodu penalizowany jest sprawca, który wykorzystując stosunek zależności (przykładowo stosunek pracy) lub krytyczne położenia (szeroko rozumianą „sytuację bez wyjścia”), doprowadza do aktywności seksualnej swoją ofiarę. Zgoda wydawana przez ofiarę jest upośledzona – podyktowana jest bowiem innymi czynnikami niż wolna wola. Legislator potępił kształtowanie sfery seksualnej ludzi opartej na stosunku nadrzędności. Kodeks karny chroni niejako równość partnerów seksualnych. Nie powinno się dopuszczać do sytuacji, w której jedna strona czerpie przyjemność z aktu, podczas gdy druga robi to z obawy przed negatywnymi skutkami w przypadku braku zgody na taki akt.
Dziesiątego grudnia zakończyła się międzynarodowa Kampania „16 dni przeciwko przemocy względem kobiet” organizowana przez „Center for Women’s Global Leadership” – organizację, która przeciwdziała przemocy wśród kobiet na poziomie lokalnym, regionalnym oraz państwowym. Wydaje mi się, że jest to odpowiedni czas, aby rozważyć kwestie prawne związane z przemocą seksualną – tak wszechobecną, a tak niewłaściwie interpretowaną (co rodzi z kolei opłakane skutki dla ofiar przemocowych zachowań). W 2020 roku w polskich sądach zapadło kilka medialnych, karygodnych wyroków w sprawach o przestępstwa zgwałcenia (chociażby słynny „brak krzyku”, który spowodował szeroką akcję w serwisie Instagram pod hashtagiem #teżniekrzyczałam, który był głosem osób zgwałconych – ich uczuć, stanu oraz „czynności”, które wykonywały w czasie, gdy były gwałcone). Taki a nie inny stan rzeczy wynika z braku edukacji seksualnej. Prawidłowa edukacja seksualna jest kluczowym warunkiem do tego, aby doświadczenia seksualne następnych pokoleń (w tym prawdopodobnie Twojego dziecka) obyły się bez tragedii, które rzutują później na całe życie. Niezależne od orientacji politycznej, poglądów religijnych czy społeczno-kulturalnych, wzywa się przede wszystkim rodziców do wzięcia odpowiedzialności za wiedzę seksualną swoich dzieci. Oznacza to wyjście ze strefy komfortu i zawstydzenia, które niestety nadal towarzyszą rozmowom o seksie. Żaden odpowiedzialny rodzic nie zaprzeczy przecież, że mniejszym złem jest godzina zażenowania niż konsekwencje, które rzutują na całe dalsze życie. Jeżeli matka i ojciec nie decydują się na zajęcia szkolne dla swoich dzieci z odpowiedniego przedmiotu, to ciężar odpowiedzialności za świadomość seksualną dziecka ciąży na nich. Ponadto należy przeprowadzić niemałą zmianę w edukowaniu seksualnym osób niepełnosprawnych umysłowo – zgodnie z ich zdolnością percepcji świata i innymi możliwościami poznawczymi. Ich ochrona jest szczególnie pożądana, ponieważ są najłatwiejszymi ofiarami przestępstw na tle seksualnym. Dobra edukacja seksualna wpłynie na zmniejszenie takich zjawisk, jak na przykład niechciana ciąża lub aborcja. Jest to gra, w której do jednej bramki strzela cała globalna wspólnota.
Tekst Julia Bochenek, korekta Aleksandra Marczuk, fot. by Gerhard G. from Pixabay, grafika Janusz Bończak
Wspieraj Istotę – wpłać datek. Ogłoś się na łamach naszej strony.
1 Prawo karne przewiduje trzy typy przestępstw – podstawowy, uprzywilejowany oraz kwalifikowany. Typ podstawowy stanowi pewne minimum, które powoduje, że czyn nabiera znamion karalności i jest przestępny. Typ uprzywilejowany i kwalifikowany wprowadzają dodatkowe okoliczności, których zaistnienie może powodować odpowiednio złagodzoną oraz zaostrzoną odpowiedzialność karną.
2 Prawo karne definiuje kary (pozbawienie i ograniczenie wolności, a także grzywny) jako dolegliwości „zafundowane” sprawcy za popełnienie przestępstwa – a zatem za naruszenie pewnego porządku społecznego swoją aktywnością.