Zero waste

Spread the love

Milion ton ubrań jest wyrzucanych każdego roku w Wielkiej Brytanii do kosza. Polacy w podobnym czasie marnują żywność, której równowartość można wycenić na około 2,5 tys. złotych. Turystyka na świecie to 10% emisji dwutlenku węgla do atmosfery. Czy trzeba więcej argumentów, aby wejść na ścieżkę zero waste?

W serwisie YouTube można znaleźć film nakręcony w Holandii, na którym widzimy łabędzia wijącego gniazdo z… plastiku. Ten obraz jest tak wstrząsający, że pierwszą myślą po jego obejrzeniu powinna być decyzja o zmianie sposobu życia na taki, który sprawi, że w naszym koszu na śmieci wyląduje mniej odpadów. A to już dobry krok w stronę zero waste!

Życie ze słoikiem
Prawdopodobnie najsłynniejszą postacią związaną z ruchem zero waste jest Bea Johnson, która wraz z czteroosobową rodziną generuje słoik odpadów rocznie. Bea opowiada o swoim życiu na blogu, napisała również książkę „Zero Waste Home”, która zainspirowała tysiące ludzi na całym świecie. Przed laty „przeciętna” konsumentka po przeprowadzce do Ameryki zdecydowała się ograniczyć ilość odpadów generowanych przez swoje gospodarstwo domowe, stawiając ważne pytania o oddziaływanie na środowisko wszystkich decyzji zakupowych, których dokonuje na co dzień.

Do 2030 roku musimy zredukować emisję CO2 o połowę…
Warto zadać sobie pytanie – po co w ogóle zdobywać się na taki wysiłek (bo zero waste nie jest łatwe, ale zdecydowanie daje poczucie satysfakcji, gdy widzimy efekt swoich świadomych decyzji). Dane wspomniane na początku są przerażające. Rocznie wyrzucamy do kosza ok. 300 kg jedzenia, zużywamy kilkaset plastikowych butelek, które mogą być powtórnie przetworzone zaledwie kilka razy, zanim trafią do spalarni, latamy wszędzie samolotami, wytwarzając około 10 ton dwutlenku węgla rocznie. To sporo, biorąc pod uwagę, że liczba połączeń lotniczych stale rośnie, trwale przyczyniając się do wzrostu temperatury na Ziemi. Wyprodukowanie żywności, ubrań, przedmiotów, bez których „nie możemy się obejść” jest bezpośrednio powiązane z rosnącą emisją CO2.
Globalne ocieplenie to nie mit. To perspektywa maksymalnie 30 lat, kiedy ludzkość zmierzy się z gigantycznym niedoborem wody, jedzenia, masowymi migracjami. To, co kiedyś wydawało się odległą wizją, dziś staje się kluczowym problemem naszego pokolenia.

Joanna Kądziołka, członkini Polskiego Stowarzyszenia Zero Waste, które działa na rzecz promocji bezodpadowego stylu życia i wdrażania gospodarki o obiegu zamkniętym. Wśród najbardziej rozpoznawalnych kampanii można znaleźć: #zwłasnymkubkiem, Warszawska Kawiarenka Naprawcza czy Festiwal Zero Waste w Krakowie.

Jak rozpocząć przygodę z zero waste?
Można zajrzeć do swojego kosza na śmieci i zastanowić się, czy jesteśmy w stanie zastąpić znajdujące się tam butelki, puszki, opakowania czymś wielorazowym. Postępując zgodnie z pięcioma zasadami zero waste – refuse, reduce, reuse, recycle, rot, mamy szansę zmienić swoje nawyki poprzez odmawianie rzeczy, których nie potrzebujemy, ograniczenie liczby posiadanych i nabywanych przedmiotów, ponowne używanie tego, co mamy, recykling i kompostowanie.
To ostatnie jest łatwiejsze dzięki wprowadzeniu segregacji na pięć frakcji, z których jedną jest odpad bio (należy pamiętać o tym, że te odpady zostaną skompostowane tylko wtedy, jeśli nie wrzucimy do nich kości, mięsa czy nabiału).

Zero waste w praktyce
Na co dzień warto zaopatrzyć się w kubek termiczny na kawę (włączając się do akcji #zwłasnymkubkiem, dzięki której w wielu lokalach na terenie całej Polski nie tylko dostaniemy napój do własnego kubka, ale również zapłacimy mniej).
W lecie na pewno przyda się nam butelka na wodę (najlepiej stalowa, ale jeśli mamy już bidon, to używajmy go jak najczęściej). Do plecaka warto wrzucić siatki bawełniane, lniane lub uszyte z firanek, do których zapakujemy zakupy. Jeśli plecak jest pojemny, to może zmieści się tam również jedno lub dwa pudełka, w których będziemy nosić śniadanie i obiad do szkoły lub pracy. I koniecznie sztućce (przygarnięte dawno temu plastikowe lub drewniane czy też gotowy zestaw w pudełku, który oferują m.in. sklepy z ekożywnością).
Badania pokazują, że ponad połowa ubrań, które nosimy trafia do kosza w ciągu niespełna roku od momentu ich wyprodukowania. Dobrym posunięciem będzie zatem zajrzenie do szafy i ocena stanu ubrań oraz ewentualnego zapotrzebowania na nie. Robiąc  zakupy następnym razem, zwróćmy uwagę na kraj pochodzenia produktu czy na producenta, który być może pozbywa się niesprzedanych ubrań, paląc je (słynny case H&M). 

Takich punktów na naszej drodze do zero waste, które możemy wprowadzić szybko w życie, jest sporo. Rower zamiast samochodu, kosmetyki w szklanych opakowaniach, ekochemia własnej produkcji, zaprzestanie drukowania dokumentów, wielorazowe pieluchy dla dzieci… przykłady można mnożyć w nieskończoność. Tyle że czas, jaki mamy, jest ograniczony.
Tekst Joanna Kądziołka,
fot. Adobe Stock, arch.
Blog B. Johnson
https://zerowastehome.com/blog/