Wiwisekcja

Spread the love
Dr hab. prof. UJ Joanna Hańderek, wykładowczyni w Instytucie Filozofii UJ. Zajmuje się filozofią kultury i filozofią współczesności. Od 2013 roku organizuje cykl wykładów i spotkań poświęconych różnym formom dyskryminacji społecznych „Kultura wykluczenia?”. Współredaktorka kwartalnika popularnonaukowego „Racje”, członkini Towarzystwa Humanistycznego, Akademickiego Stowarzyszenia przeciwko Myślistwu Rekreacyjnemu, Kongresu Świeckości, członkini rady głównej Kongresu Kobiet. Z kotką na kolanach pisze filozoficznego bloga https://handerekjoanna.wordpress.com

Nie wiemy ile. Setki tysięcy, miliony, ponumerowanych i skategoryzowanych, w męczarniach, nie rozumiejąc dla czego i co jeszcze może się stać. Zwierzęta laboratoryjne. Odkąd tylko człowiek wymyślił sobie, że wiedza jest czymś najważniejszym i w imię nauki można wszystko zaczęła się ta katorga. Nikt nie patrzy na myszy, szczury, psy, koty, małpy jak na istoty czujące, jak na zwierzęta które mają swoje jedno jedyne życie i swoje jedne, jedyne możliwości. Zwierzęta laboratoryjne zamknięte w sterylnych czterech ścianach naszych chorych przekonań, że w imię nauki, w imię polepszenia ludzkiego życia można katować bez opamiętania.

Najbardziej przerażająca jest ta pewność. W imię nauki, w imię dobra ludzkości. Nikt się nie wacha gdy zakłada biały fartuch i wchodzi do laboratorium. Idzie tam po wiedzę. Idzie tam zbawiać ludzkość. Lekarstwa, detergenty, kosmetyki – to wszystko dla ludzkości i to wszystko oczywiście nam się należy. Nam ludziom, panom świata, prometejskim geniuszom, którzy z cierpienia zwierząt wyciągną bezcenną wiedzę o tajemnicy życia i śmierci.

I tak już od setek lat. Zwierzęta są krojone, mają wszczepiane wirusy, poddawane są deprywacji sensorycznej, albo mają podrażniane ośrodki bólu. W ich oczy wkrapla się żrące substancje, w ich ciała wszczepia się komórki rakowe, albo robi eksperymentalne przeszczepy. Izolacja, klatka, ból, przerażenie, osamotnienie, rozdzierający strach, permanentne cierpienie. Prawie nikt się nie zastanawia co z nimi. Nikt nie widzi co się dzieje. Sięgając po krem lub środek do mycia umywalki prawie nikt się nie zastanawia ile razy trujące substancje niszczyły ciała i psychikę zwierząt.

Tylko od czasu do czasu szaleni aktywiści pokazują co dzieje się za zamkniętymi drzwiami laboratoriów. Wtedy przez chwilę czujemy się oburzeni. Nie wiadomo tylko na co bardziej: okrucieństwo naukowców, czy może na przerywanie zmowy milczenia, błogą nieświadomość, że żyjemy komfortowo na cierpieniu innych istot żyjących. Mimo wybuchów oburzenia laboratoria jakoś nie znikają, kremy testowane na zwierzętach, w zawrotnych cenach, w luksusowych salonach, sprzedawane są cały czas. Kupując realizujemy marzenie o wiecznej młodości równocześnie głuchnąc i ślepnąc w swojej sferze komfortu. W Unii Europejskiej zabronione jest testowanie kosmetyków na zwierzętach i wystarcza nam, że miła pani nam to objaśni. Co dzieje się dalej i skąd realnie są nowe technologie o jakich chwilę później będzie opowiadać z przejęciem tego już nie musimy wiedzieć. A zwierzęta nadal cierpią.

Coraz więcej osób ma już świadomość, coraz więcej osób wie już co się dzieje za zamkniętymi drzwiami laboratoriów. Mimo to nauka rządzi. Wystarczy, że człowiek o wielu tytułach wytłumaczy żarliwie, że jego badania mogą zmienić oblicze świata, powiększyć komfort człowieka i już zostaje usprawiedliwiony.

Materiał biologiczny, najpierw przetestowany a potem najzwyczajniej w świecie zutylizowany. Numery i kategorie pięknie opisane w eksperymencie znikają ze świata, na którym poznały tylko przerażenie i ból, zredukowane do czyjejś kariery, sprowadzone do satysfakcji naukowca. W laboratoriach nie ma zwierząt, jest cierpienie i znieczulica. Nie ma istot żywych, jest mordowanie, torturowanie i poczucie samozadowolenia egoizmu ludzkości. I nic już nie pozostaje. Krew zmywa się szybko. W oczy nie trzeba patrzeć, tak jak można nauczyć się ignorować przerażenie, czy powolną agonię w cierpieniu. Czyż nauka nie wymaga poświęceń? Zwierząt rzecz jasna. Naukowiec poświęca tylko swoje sumienie, czyści ręce starannie i odchodzi do swojego życia, pełnego sensu i uznania. Przecież to on/ona działa dla ludzkości. Przecież to ona/on chce pomóc i zbawić. Kolejna śmierć kolejnego zwierzęcia znika z tego pejzażu zadowolenia i triumfu.

Człowiek to brzmi dumnie. Człowiek to istota wyższa. Człowiek jest najważniejszy. Z tej perspektywy dumy i pychy nie ma już zwierzęcia i nie ma jego cierpienia. Laboratoria pracują dalej, w sterylnej i starannie zaprojektowanej kaźni wszelkie ślady cierpienia zostają zatuszowane, wysprzątane i zakryte słowami o kolejnej zdobyczy ludzkości. Jest doktorat, profesura, jest uznanie. W tym wszystkim jednak ciągle nie ma samych zwierząt. O ofiarach zbrodni się nie mówi.
Dr hab. prof. UJ Joanna Hańderek