Recenzja książki Joanny Hańderek pt. „Filozofia wegańska”
Ponad trzy dekady temu Carol J. Adams opublikowała, przełomową dla ruchów feministycznych oraz prozwierzęcych, książkę „The Sexual Politics of Meat. A Feminist-Vegetarian Critical Theory” (Seksualna polityka mięsa. Feministyczno-wegetariańska teoria krytyczna). W pracy tej Adams analizuje złożone relacje między destrukcyjnymi wartościami patriarchalnymi, a praktyką spożywania mięsa i nabiału, intersekcjonalnie dowodząc, iż dominacja mężczyzn oraz ucisk zwierząt są ze sobą kulturowo powiązane. Kobiety, ale też różne gatunki i grupy zwierzęta, funkcjonują we współczesnej cywilizacji jako systemowo niewidzialne ofiary przemocy fizycznej, psychicznej oraz językowej, zaś logika teorii feministycznych musi z założenia inkluzywnie zawierać wegańską krytykę społeczną. Tym sposobem feminizm, ekofeminizm i ruch prozwierzęcy znajdują w publikacji Adams źródło wspólnych idei, wartości i celów działania. Dotychczas niestety książka Carol J. Adams nie doczekała się tłumaczenia na język polski, natomiast pojawiło się rodzime wydanie równie istotnej pracy pt. „Ponad przekonaniami” autorstwa Melanie Joy. Tutaj z kolei Joy definiuje pojęcie „karnizmu” jako opresywny światopogląd, implikujący bezrefleksyjną i automatyczną eksploatację ciał wybranych gatunków zwierząt, przy jednoczesnym obdarzaniu głębokimi uczuciami garstki gatunków faworyzowanych, o których nigdy nie pomyślimy w kategoriach ubrania czy jedzenia. Trwanie w postawach gatunkowego szowinizmu, moralnego dysonansu, czy też „schizofrenii moralnej” oraz karnizmu jest efektem wielowiekowej tradycji znormalizowanego eksploatowania zwierząt.
Lukę merytoryczną pomiędzy nieobecną na naszym rynku wydawniczym Carol J. Adams a znaną i komentowaną Melanie Joy znakomicie wypełnia najnowsza książka Joanny Hańderek „Filozofia wegańska”. Wyjątkowość tej pozycji widoczna jest natychmiast, już na poziomie języka, jakim posługuje się Autorka. Język codziennej komunikacji – co zostało wielokrotnie podkreślone w tekście – odgrywa w filozofii wegańskiej niebagatelną rolę, zaś Joanna Hańderek „odczarowuje” nasz sposób porozumiewania się z mitu antropocentryzmu. Mówiąc jaśniej, „Filozofia wegańska” napisana została nie tylko bardzo przystępnie i klarownie, lecz również drobną, acz uderzającą innowacją jest pisanie przez Autorkę o zwierzętach wielką literą: poznajemy więc Psy, Świnie, Lisy, Kury, Jeże, a nawet Koty, które pozostają w kryzysie bezdomności (nie zaś „bezdomniaki”, jak zwykło się pogardliwie mówić o wolno żyjących kotach). Zwierzęta są Kimś, nie czymś – mają swoje imiona, bogate życie wewnętrzne, podmiotowość, uczucia, potrzeby i cele, o których mówią do nas za pośrednictwem wegańskiej filozofii. Wszystkie rozdziały książki opowiedziane są bardzo emocjonalnie, wręcz eseistycznie, z dużą ilością anegdot, co powoduje, że nie mamy do czynienia z tekstem naukowym, lecz raczej z refleksyjną, momentami wzruszającą rozmową, jaką toczy się z kimś nam bliskim. Nie znajdziemy tutaj bezosobowych, niezaangażowanych dociekań. Otrzymujemy celowo i świadomie subiektywny, autentyczny zachwyt wobec obserwowanego świata zwierząt. Ową samoświadomość prywatnego, często kolokwialnego komentarza Autorka chętnie podkreśla i czyni z niej intrygującą metodę dialogowania o podmiotach pozaludzkich, bowiem naczelną tezą całej książki jest stopniowo ujawniana prawda: sposób pisania oraz mówienia o otoczeniu dogłębnie kształtuje nasze myślenie o tymże otoczeniu.
Z perspektywy merytorycznej czytelniczki i czytelnicy dostają pogłębione obserwacje i refleksje wokół problemu użycia codziennego, potocznego języka, którym zakrywamy krzywdę zwierząt, nasze okrucieństwo wobec nich, a także którym instrumentalnie uprzedmiotawiamy całą sferę przyrody. Autorka „Filozofii wegańskiej” opisuje również paralelną przemoc systemową wobec kobiet i zwierząt w patriarchalnej kulturze karnizmu, która to kultura wytwarza znormalizowane wzorce okrutnej dominacji. Nie bez powodu na początku przywołałem książkę Carol J. Adams – zarówno tam, jak i w pracy Joanny Hańderek analizowane są intersekcjonalne problemy, wspólne dla ekofeminizmu i weganizmu, zakorzenione w zjawisku słownego maskowania przemocy. W przypadku zwierząt, najprostszym symptomem tego fenomenu są – znane nam z półek sklepów spożywczych – wszelkie szpondery, rumsztyki, antrykoty, boczki, szynki i polędwice, które brzmią bardzo niewinnie, a które są nazwami pokawałkowanych zwłok zwierzęcych. Podobną sytuację mamy w żargonie myśliwskim, gdzie terminy „szycie” (wielokrotne strzelanie), „ruszenie” (płoszenie zwierząt z legowisk) czy „położenie” zwierzęcia (unieruchomienie strzałem, nie zawsze śmiertelnym) kojarzy się dość neutralnie, nie sugerując praktyk brutalnego zabijania. Jak słusznie zauważa Joanna Hańderek, zwierzęta stały się atrakcją i przedmiotem zabawy między innymi za pośrednictwem językowego zasłaniania faktu cierpienia, rozlewu krwi, „przerażenia, godzin tortur i bólu”. Stąd decyzja o prywatnym, emocjonalnym przekazie książki – jeśli bowiem będziemy ukrywać swoje uczucia względem zwierząt za formalnymi strukturami naukowego dyskursu, szkodliwy dystans wobec świata natury wzmocni się, zaś poczucie solidarnej i empatycznej jedności z Życiem w ogóle nie zaistnieje.
Poza kwestią językową, „Filozofia wegańska” rzetelnie wyjaśnia założenia i motywy weganizmu, zbiory wegańskich wartości i norm oraz cele nowatorskiego ruchu intelektualnego XXI wieku, jaki formuje się pod pojęciem, zawartym w tytule książki. Czym zatem jest i co oferuje wegańska refleksja filozoficzna? Nie będę zdradzał szczegółów. Na zachętę zaznaczę jedynie, że weganizm – jak cierpliwie i niespiesznie wyjaśnia Autorka – okazuje się filozofią sieciowych powiązań i jedności, której istotę stanowi wyciągniecie konsekwencji z pozornie prostych faktów: że świat jest jednością życia, a my jesteśmy elementem globalnej, bioróżnorodnej tkanki. Filozofia wegańska, będąc zarazem swoistką „filozofią codzienności”, pozwala nam odkryć i odczuć źródłową jedność ze światem przyrody, który nas stwarza, karmi czy oferuje wachlarz możliwości działania. Pozwala również doświadczyć cierpienie umierającej biosfery, co spowodowane jest ludzką niezdolnością do zrozumienia właściwego, zdecydowanie nie centralnego miejsca w świecie. Dlatego wegańska filozofia jest zdecydowanie ofertą etyczną: proponuje praktyczną postawę troski o Matkę Gaję, wynikającą z wartości empatii, szacunku, miłości i odpowiedzialności. Wykracza ona poza zbiór teoretycznych postulatów czy deklaracji. To stan świadomości oraz styl życia, kształtujący pozytywne wzorce postępowania dla każdej osoby, bez względu na wcześniejsze preferencje konsumpcyjne. Co więcej, filozofia wegańska wydaje się być próbą zrozumienia ludzkiej kondycji i naszej gatunkowej tożsamości: kim człowiek jest, gdy pozbawi się go otoczki abstrakcyjnych koncepcji, kulturowych przyzwyczajeń, tradycyjnych nawyków? Nie otrzymujemy gotowych odpowiedzi, lecz raczej drogowskaz do podążania ku byciu wciąż sobą, ale inaczej, gdyż solidarnie z odmiennymi istotami; w szacunku wobec inności, pozbawieni szkodliwego egocentryzmu. Tym samym wegańska filozofia jest zachętą do współbycia z innymi poprzez zaangażowanie tłumionej wrażliwości, czego de facto musimy się ponownie uczyć. Stąd weganizm – jak zauważa Autorka – okazuje się nauką: wzajemności, współdziałania, uważności. Jako droga samorealizacji, wegańska filozofia jest odkrywaniem siebie raz jeszcze; poznaniem, kim jesteśmy dla siebie samych oraz dla innych istot żyjących. Przypomnę, że ta nauka i droga rozpoczyna się od dekonstrukcji codziennego, używanego języka, co polegałoby na zrozumieniu i wyciągnięciu wniosków z prostego, ale zapomnianego dzisiaj faktu: każdy i każda z nas jest Zwierzęciem. Co ważne, zwierzęciem nie wyjątkowym, lecz równym innym organizmom przyrody ożywionej.
Nie ulega wątpliwości, że książka Joanny Hańderek jest lekturą obowiązkową. Główny przekaz „Filozofii wegańskiej” niesie dużą dawkę nadziei, która stanowi wartość, a zarazem zachętą do działania, również na rzecz zwierząt i całej biosfery. Przywołując słowa Rebecci Solnit, nadzieja zazwyczaj wynika z intuicyjnego, dość oczywistego założenia, że przyszłość jest nieprzewidywalna oraz że nasze działanie posiada sens. Nadzieja, która tchnie z „Filozofii wegańskiej”, jest pierwszym krokiem ku poczuciu sprawczości, ponadgatunkowej wspólnoty oraz więzi w aktywistycznej współpracy. Ta pierwsza mobilizacja jest szczególnie cenna i pożądana w dobie rozwijającej się katastrofy ekologiczno-klimatycznej. Pozostaje mieć także nadzieję, że praca Joanny Hańderek trafi do rąk jak najszerszego grona czytelników i czytelniczek. To lektura, która przełamuje językowe stereotypy, motywuje do zaangażowania, uczy dostrzegać podobieństwa w gatunkowej różnorodności, aby ostatecznie wskazać drogę do odzyskania utraconej, biocentrycznej równowagi.
Kraków, 25 sierpnia 2021
dr hab. Marcin Urbaniak, prof. UP