Wystąpienie prof. Marcina Urbaniaka – Marsz Wyzwolenia Zwierząt 2021 r.

Spread the love

Jako badacz zwierzęcych umysłów i procesów poznawczych jestem przekonany, że dysponujemy obecnie rzetelnie ugruntowaną wiedzą na temat doznaniowości i emocji zwierząt oraz całkiem dobrą orientacją, jeśli chodzi o zwierzęcą komunikację uczuć, a nawet zjawisko świadomości czy podmiotowości wśród zwierząt pozaludzkich. Doskonale wiemy, że dzielimy z innymi gatunkami wspólne korzenie ewolucyjne: tak samo czujemy ból, jednakowo doświadczamy strachu, przeżywamy stres, jednakowo cierpimy. A więc posiadamy intelektualny potencjał, potrzebny do budowania międzygatunkowej więzi, opartej na szacunku, trosce, odpowiedzialności i empatii. Jednak, mimo tego potencjału intelektualnego, nadal żyjemy w realiach ciągłego wyzysku i cierpienia zwierząt. Wciąż czegoś nam brakuje.

Jako edukator społeczny i nauczyciel obserwuję, że dużej części społeczeństwa brakuje głównie motywacji, aby porzucać szkodliwe nawyki konsumpcyjne, które napędzają okrutne praktyki wobec zwierząt. Z kolei reprezentantom politycznym często brakuje chęci, odwagi lub konsekwencji, aby skutecznie, systemowo ograniczać bestialskie formy eksploatacji zwierząt. Na obecnym Marszu nie ma nikogo z Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt. Nie ma liderów partii politycznych, których posłowie zasiadają w Sejmie. To bardzo przygnębiające i symptomatyczne. Osoby oraz instytucje decyzyjne, mające realną moc wprowadzania zmian systemowych na gruncie prawno-politycznym, wciąż nie potrafią wyciągnąć moralnych wniosków z wiedzy, którą dysponujemy. A przecież wszyscy doskonale wiemy, że jesteśmy zwierzętami! Nasz Marsz Wyzwolenia Zwierząt dotyczy również nas samych – bezpośrednio i dosłownie. Żeby przezwyciężyć wspomniany brak motywacji, brak chęci i odwagi do zmian oraz polityczny marazm, w pierwszej kolejności musimy sami się wyzwolić!! Z czego? Z archaicznych mitów o rzekomej wyjątkowości gatunku ludzkiego; z destrukcyjnych nawyków mięsno-nabiałowych i przyzwyczajeń np. odzieżowych (mam na myśli naturalne futra, wełnę, pierze). Z przyzwyczajeń rozrywkowych, jak cyrki i papugarnie, czy z pozornie błahych nawyków koszenia trawy do gołej ziemi i grabienia liści jesienią – to zgubny nawyk sterylnego porządkowania i kontrolowania przyrody, ale też niechęć do dzikości. Musimy w końcu wyzwolić się z prymitywnej tradycji, która jest pełna bólu i bezsensownej śmierci: a więc z polowań, wędkowania, z wypuszczania białych gołębi podczas ceremonii ślubnej lub zaprzęgania koni do fiakrów i dorożek.

Niech to będzie Marsz wyzwolenia się z szowinizmu! Z myślenia, że gatunki pozaludzkie są albo naszymi maskotkami i zabawkami (wtedy je tolerujemy), albo szkodnikami (wtedy je zwalczamy); ewentualnie są naszym użytkowym zasobem, towarem, inwentarzem (wtedy je tradycyjnie wyzyskujemy). Nie to będzie Marsz wyzwolenia się z katastrofalnego dogmatu, że przyroda się nam po prostu należy, że ma nam służyć. Bez wyzwolenia się zwierzęcia zwanego człowiekiem z głupoty, emocjonalnej znieczulicy i z dogmatycznej drzemki, nie będzie wyzwolenia innych gatunków! Pewnie pojawi się pytanie, kiedy takie wyzwolenie nadejdzie? Ja jestem przekonany, że ono już się wydarza tu i teraz – ogromna frekwencja osób na Marszu oraz codzienny aktywizm są tego najlepszym dowodem. W imieniu zwierząt, życzę nam wszystkim konsekwencji i wytrwałości w wyzwalaniu nas samych!
Tekst prof. Marcin Urbaniak, etyk środowiskowy, zoopsycholog, aktywista Klubu Gaja, fot. Janusz Bończak


Galeria zdjęć z Marszu Wyzwolenia Zwierząt: