Pełna miska
Miseczka jedzenia nietknięta od sześciu dni. Jest szósty stycznia a nad ranem jeszcze jakiś miły człowiek postanowił wracając do domu postrzelać sobie. A co. Zostały mu pewnie dwie petardy, więc prosto w okna sąsiadów.
Sylwestrowa noc zebrała swoje żniwa. Kolejny raz człowiek postanowił dać sobie prawo do świętowania. Przecież nam się należy, przecież jesteśmy tego warci. Więc petardy, światła, huk. Ptaki umierały masowo. Psy, koty w przerażeniu uciekały przed siebie, gubiąc się, dostają zawałów, szalejąc w przerażeniu. Zwierzęta pozaludzkie zostały skazane na śmierć, na cierpienie, na przerażenie tylko dlatego, że człowiek postanowił się zabawić.
Jak co roku czekam. Miska stoi nietknięta. Nie wszystkie koty w kryzysie bezdomności udało nam się z sąsiadami zabezpieczyć. Czarnuszek z raną na ogonie zniknął miesiąc temu, gdy tylko znalazł się dom zastępczy. Bura koteczka, odkarmiana od lata, bojąca się własnego cienia nie pozwala do siebie podejść. Co dziennie przychodziła. Nie wiem co się z nią stało jeszcze nie wróciła, miska z jedzeniem stoi nietknięta. Może dostała zawału i umarła w porażeniu, może biegła na oślep i wpadła pod samochód. Dla wielu ludzi ciągle to tylko kot, pies, to tylko zwierzę. Dla wielu z nas ważniejsze jest byśmy mogli wypocząć, wyszaleć się i to jest najważniejsze. Jest szósty stycznia a dookoła zrobiło się pusto, zwierzęta zniknęły. W zmokniętym ogrodzie wypatruję śladów. Kot sąsiadów ciągle woli siedzieć w łazience.
Trwa wielkie wymieranie zwierząt. Dzisiaj nie mamy już złudzeń, to my ludzie odpowiadamy za to wielkie wymieranie. David Attenborough zabrał nas w podróż po wymieraniu. 1937 rok dzikie obszary to 66 procent naszej planety. Ludzi było wówczas 2.3 miliarda. 1954 roku dzikich obszarów jest 64 procent a ludzi 2.7 miliardów. 1960 rok to 62 procent dzikich obszarów, liczba ludności na naszym globie 3 miliardy. 1968 rok 59 procent z planety zajmują dzikie obszary, liczba ludności 3.5 miliarda. 1971 to 58 procent dzikich obszarów i 3.7 miliarda ludzkości. 1978 rok 55 procent dzikich obszarów i 4.3 miliarda ludzkości. W 1989 roku dzikie obszary zajmowały 49 procent, więc to rok w którym przekroczyliśmy równowagę. Ludzi na świecie było wówczas 5.1 miliarda. 1997 rok to 46 procent, 2011 to 39 procent, 2020 to 35 procent z ludnością na poziomie 7.8 miliarda. Nudne statystyki? Proces nieodwracalnej degradacji, niszczenia, spalania, wycinania, wyrzynania, zabijania świata trwa. Krok po kroku zabijamy nasz świat. A do tego potrzebujemy dobrze się zabawić. Jakby było nam mało wycinania lasów deszczowych, rujnowania ekosystemów drogami, miastami, jak by było nam mało polowań rekreacyjnych, czy hodowli wielkopołaciowych, to jeszcze w ramach zabawy sylwestrowej musimy sobie postrzelać.
35 procent to tylko niewielki, ciągle uszczuplany skrawek świata, jaki zostawiliśmy innym pozaludzkim istotą żyjącym na tej samej planecie co my. To tylko niewielka przestrzeń, wciśnięta pomiędzy nasze realizacje, domy, miasta, fabryki, czy wesołe miasteczka. Coraz mniej gatunków, coraz mniej świata, który nie został przez nas zabity. A my na tych zgliszczach bawimy się w najlepsze. Okrucieństwo ludzkiego gatunku polega na tym wyćwiczonym egoizmie, wytrenowanej pewności, że nam się należy, że to my jesteśmy najważniejsi a wszystko dookoła, łącznie ze zwierzętami pozaludzkimi ma nam służyć.
Jest 6 stycznia, nowy rok, który już zapowiada zagładę dzików w naszym kraju, zaczął się od radosnego zabijania i stresowania tych zwierząt pozaludzkich, które jeszcze tutaj z nami są. Ale co tam, jesteśmy tego warci. Świat, planeta, zwierzęta, to wszystko przecież dla nas….
Nowy rok, nowe możliwości. Jak mamy jednak zatrzymać zniszczenia, skoro ciągle nie potrafimy zrezygnować z rzekomych przyjemności, które nic nie dają oprócz kaca? Jak mamy działać na rzecz klimatu, skoro ciągle dla chwili radości jesteśmy w stanie zabijać i torturować zwierzęta? Nowy rok, nowe możliwości, czas najwyższy zaczął myśleć nie o nas a o TYCH, które umierają, odchodzą, znikają przez nas, nasz egoizm, nasze bezmyślne zabawianie się. Czas zacząć myśleć inaczej, odwrotnie niż dotychczas: to zwierzęta, tym, które jeszcze z nami są, to im należy się życie, szacunek, dbałość. Nam się nie należ, nie jesteśmy tacy wartościowi i ważni, jesteśmy tylko życiem pośród życia i nic więcej.
Ile jeszcze wytrzyma nasz świat, inne gatunki, jak długo błękitna planeta na której żyjemy będzie dawać nam życie? Fajerwerki, wybuchy, radość, strzelanie do zwierząt dla przyjemności, jedzenie ich ciał, bo smakują, cyrki, zoo, lunaparki, podróże samolotami. Człowiek bawi się w najlepsze.
Tekst dr hab. Joanna Hańderek, prof. UJ, fot. Janusz Bończak
dr hab. Joanna Hańderek, prof. UJ, wykładowczyni w Instytucie Filozofii UJ. Zajmuje się filozofią kultury i filozofią współczesności. Od 2013 roku organizuje cykl wykładów i spotkań poświęconych różnym formom dyskryminacji społecznych „Kultura wykluczenia?”. Współredaktorka kwartalnika popularnonaukowego „Racje”, członkini Towarzystwa Humanistycznego, Akademickiego Stowarzyszenia przeciwko Myślistwu Rekreacyjnemu, Kongresu Świeckości, członkini rady głównej Kongresu Kobiet. Z kotką na kolanach pisze filozoficznego bloga https://handerekjoanna.wordpress.com
Wspieraj Istotę – wpłać datek. Ogłoś się na łamach naszej strony.