Komentarz do protestów ws. odstrzału dzików 2022 r.
W sobotę 8 stycznia w samo południe na krakowskim Rynku Głównym dopełniła się smutna trylogia. Spotykaliśmy się po raz trzeci od stycznia 2019, aby zamanifestować swój sprzeciw względem kolejnych planów depopulacji dzików w Polsce. Ponieważ na przestrzeni ostatnich trzech lat dużo się wydarzyło, wypada pokrótce zarysować kontekst całej sytuacji z dzikami, aby cel bieżących protestów stał się bardziej klarowny.
Początek roku 2019 zaskoczył środowiska naukowe, aktywistyczne, w tym ekologiczne oraz prozwierzęce, gdy w całej Polsce oficjalnie ogłoszono skoordynowane, zmasowane i wielkoobszarowe polowania na dziki, a wszystko to pod pretekstem walki z wirusem afrykańskiego pomoru świń. Ówczesny Minister Środowiska – podkreślając zasadność swego zarządzenia – „wskazał na pilną potrzebę organizacji wielkoobszarowych polowań zbiorowych na dziki oraz na potrzebę synchronizacji działań kół łowieckich”. Reakcją był szybki i ostry sprzeciw naukowców, którzy apelowali, że akcja zmasowanych polowań jest całkowicie nieskuteczna, kosztowna oraz pozbawiona sensu. Został nawet wystosowany do premiera otwarty list, sygnowany przez ponad 900 naukowców, w którym czytamy: „Masowy odstrzał dzików w ramach polowań zbiorowych nie zapewni zatrzymania ekspansji wirusa ASF”, zaś „decyzja o odstrzale zapadła pod naciskiem politycznym, bez żadnego merytorycznego uzasadnienia”. Ciężko było nie zauważyć, iż polowania, które miały miejsce przed 2019 rokiem, walnie przyczyniły się do rozprzestrzenienia wirusa ASF, gdyż dogłębnie zignorowano kwestię bioasekuracji – czyli rygorystycznie przestrzeganej higieny – podczas realizowanych odstrzałów. Już wówczas wskazywano, że odstrzał zarówno sanitarny, jak i redukcyjny, stwarza zagrożenie, bowiem powoduje dostawanie się wirusa do środowiska razem z krwią chorych osobników, którą to krew roznoszą sami myśliwi. Całkowita dezynfekcja setek myśliwych, biorących udział w polowaniach w różnych częściach Polski, a więc dezynfekcja ubrań, broni, samochodów, a nawet psów tropiących, nie wspominając o fachowej utylizacji zwierzęcych zwłok, pozostają w sferze wysoce abstrakcyjnej fikcji. Innymi słowy, zalecana przez specjalistów faktyczny reżim bioasekuracyjny podczas polowań, to jedynie myślenie życzeniowe. Wniosek sprzed 3 lat był prosty i jasny: polowania jako metoda walki z ASF są nie tylko nonsensowne, ale wręcz wysoce szkodliwe. Wówczas po raz pierwszy odbyła się manifestacja przeciwko strzelaniu do dzików przed krakowską Wieżą Ratuszową.
Rok później sytuacja z dzikami pogorszyła się. Ówczesny minister rolnictwa zaprezentował specustawę, zwaną w mediach „lex Ardanowski”, a z końcem stycznia 2020 podpisał ją Prezydent Polski (który nota bene jeszcze w 2015 roku obiecywał: „Nie podpiszę ustawy, która pogarsza los zwierząt i będę otwarty na współpracę z organizacjami prozwierzęcymi.”). Lex Ardanowski, pod pozorem dalszej pseudowalki z epidemią ASF, uniemożliwiała prywatnym osobom swobodny dostęp do lasu i blokowała społeczną kontrolę realizowanych polowań. Był to styczeń 2020, zaś pod krakowską Wieżą Ratuszową po raz drugi środowiska aktywistyczno-naukowe dały wyraz swemu niezadowoleniu.
Wydawało się wówczas, że gorzej być nie może, gdy chodzi o regulację populacji dzików. Tymczasem aktualny wiceminister rolnictwa zapowiedział w grudniu 2021 wprowadzenie nowych form… dalszej depopulacji dzików na terenie Polski – na przekór wszystkim eksperckim głosom krytycznym. Trwają prace legislacyjne nad nową specustawą dotyczącą zwalczania ASF, w ramach której planuje się powołanie myśliwych, mogących strzelać do dzików bezpośrednio z samochodów. Biorąc pod uwagę, że zwierzęta nie będą przygotowane na ewentualną ucieczkę, zaś celność strzału z auta będzie utrudniona, drastycznie podniesie – już teraz bardzo wysoka – liczba postrzelonych, rannych zwierząt, umierających w długiej agonii.
Podsumowując, mimo wszelkich apeli środowiska naukowego, po raz kolejny planowana jest egzekucja gatunku w sposób skrajnie niehumanitarny. Zabijanie dzików wczesną wiosną, gdy trwa okres ciąży i narodziny młodych, to masakrowanie matek z dziećmi; to pozostawianie w agonii ciężko rannych niedobitków, a także pozostawianie na śmierć głodową straumatyzowanych młodych, których matki zostaną zabite. Po ostatnich latach doświadczeń, bieżące prace na nową specustawą o ASF oznaczają tylko jedno – skrajną niekompetencję i bezwzględność osób decyzyjnych. Od wielu lat dzikie zwierzęta, z powodu działalności myśliwych, żyją w tzw. „krajobrazie strachu”, którego natężenie widoczne jest w stężeniu hormonów stresu w odchodach tych zwierząt. Badania terenowe już w 2019 roku wykazały, że rutynowe polowanie zwiększa poziom strachu u zwierząt w dramatycznym stopniu, pozostawiając ekosystem obszarem zamarłym w przerażeniu na długie dni.
Kończąc wypowiedź, pragnę po raz kolejny zaapelować, aby osoby decyzyjne skupiły się nie na mobilizacji myśliwych – co jest przeciwskuteczną metodą zwalczania wirusa ASF – ale na mobilizacji Inspekcji Weterynaryjnej do uczciwego kontrolowania gospodarstw rolnych i hodowli świń. Od wielu lat wiadomo, że to hodowle trzody chlewnej stanowią faktyczne źródło ASF. Masakra dzików wydaje się być przede wszystkim rezultatem niedbalstwa powiatowych lekarzy weterynarii, którzy z jakichś powodów lekceważyli brak rzetelnej bioasekuracji w gospodarstwach trzymających świnie. Jak można przeczytać w masowych mediach, raporty inspekcji weterynaryjnej nie wykazywały przypadków występowania wirusa w hodowlach, a jednocześnie podejmowano absurdalne decyzje o odstrzale dzików, pogłębiając jedynie problem ASF. Dzisiaj wniosek jest jeden: dziki są gatunkiem, na który przerzucana jest odpowiedzialność za ludzką ignorancję, cynizm i nieudolność. Nowa specustawa, zamiast wzywać do rzezi dzików, powinna zdyscyplinować hodowców, bądź też całkowicie zakazać przynajmniej tych hodowli trzody chlewnej, gdzie nie są spełniane rygory bioasekuracyjne. Niestety hodowcy, myśliwi i decydenci, z równych powodów, wybierają wbrew rozsądkowi eksterminację gatunku, zamiast podporządkowanie się wymaganiom nowoczesnej wiedzy naukowej. Czy za likwidacją populacji dzików (pod pozorem ASF) kryje się chęć pozbycia się prymitywną metodą problemu niszczenia plonów rolnych przez dziki? To już problem, wymagający odrębnego komentarza…
Tekst prof. Marcin Urbaniak, fot. Janusz Bończak
Kraków, 9 stycznia 2022 r.
Wspieraj Istotę – wpłać datek. Ogłoś się na łamach naszej strony.