Obudzić w sobie wegańskie dziecko
Jak pisze Joanna Hańderek i wiedzą o tym mądrzy, choć nie wszyscy, ludzie: weganizm jest nie (tylko) dietą, nie tylko krytyką mięsożerstwa, nie tylko stylem życia, jest zbiorem przekonań, światopoglądem, sposobem na zminimalizowanie strat i katastrof, które od jakiegoś czasu szykuje nam antropocen czyli my, ludzie, sobie samym. Weganizm jest filozofią a zarazem jedną z nielicznych szans na ratunek przed kataklizmem, który nad nami wisi.
Niektórych czytelników tytuł książki Joanny Hańderek „Filozofia weganizmu” może szokować. W tylu dziwacznych kontekstach używa się słowa „filozofia”, mówiąc na przykład o „filozofii ministerstwa”, „filozofii reform” czy „filozofii produkcji butów”. Ale w książce Hańderek termin ten używany jest w jak najbardziej prawidłowy sposób i to nie tylko dlatego, że Joanna jako zawodowa filozofka, wie o czym pisze.
Filozofia – jak twierdził Husserl a po nim tysiące wykładowców tej dziedziny – rodzi się z zadziwienia światem. Zadziwienia, które jest spontaniczne, bezinteresowne i prowadzi do poszukiwań odpowiedzi na najważniejsze pytania: o początek, sens, istotę. Zadziwienie to charakteryzuje – w naturalny sposób – dzieci oraz dobrych filozofów, którym udało się zachować dziecięcość w sobie. Większość niestety dorasta i to, co było zrozumiałe dla dzieci, staje się infantylne, głupie, marginalne. „Nasze dorastanie to nie tylko zatrzaśnięcie naszej wyobraźni – to przede wszystkim wdrożenie nas w koleiny pewnego schematu postrzegania świata. W przypadku kultury europejskiej ten schemat jest wyjątkowo uprzedmiotawiający”. Nasze postrzeganie świata, jego naukowa interpretacja a także filozoficzne rozważania o nim mają charakter uporządkowany, oparty na racjonalnych kategoriach i dowodach. Świat dorosłych, świat nauki i filozofii jest światem opartym na ładzie, którego fundamentem jest binarność, to znaczy widzenie wszystkiego jako przynależnego do jednego z przeciwstawnych członów, takich jak natura/kultura, zwierzę/człowiek, przyroda nieożywiona/ożywiona, uczucia/rozum, czarna/biała (skóra), kobieta i mężczyzna. Przy czym pierwszy z wymienionych elementów jest gorszy, podległy i na pewno nie samo interpretujący się. Drugi jest lepszy, wyższy, samowiedny, władczy. Odseparowaliśmy się od natury, zbudowaliśmy tysiące murów między nami a przyrodą, między nami i zwierzętami, które traktujemy przedmiotowo: jemy je, używamy, uśmiercamy, testujemy, skazujemy na śmierć i równe śmierci – milczenie. Człowiek dorosły a tym bardziej decydent, polityk, przedsiębiorca światem zwierząt ani nie interesuje się ani nie przejmuje, nie chce bowiem popaść w dziecięcą sentymentalizację i antropomorfizację świata pozaludzkiego. Bo czy jest coś ważniejsze niż Człowiek i jego cywilizacyjne dzieło? Hańderek proponuje „odczarowanie naszego myślenia”, ja bym powiedziała: odtrucie go, bo antropocentryzm to trucizna, która nie tylko zniekształca obrazy świata ale buduje postawy izolacji i dominacji z dużą skłonnością do eksterminacji. Jak pisał niegdyś Isaac Singer „Dla zwierząt wszyscy ludzie to naziści, a ich życie to wieczna Treblinka”.
Według Joanny Hańderek trzeba wrócić do świata, którego jesteśmy immanentną częścią a nie tylko sprawcą. „Filozofia wegańska to przede wszystkim filozofia sieciowych powiązań i jedności. Jej istotą jest zrozumienie tego, co odczuwamy jako małe dzieci: świat jest jednością, ja jestem światem, jestem częścią tej wielkiej różnorodnej tkanki życia”. Na takim przesłaniu opiera się „Filozofia wegańska”, którą autorka rozumie zarówno jako teorię fundującą światopogląd jak i jako codzienną praktykę. Bo filozofia Hańderek to w dużej mierze propozycja etyczna budowana na pojęciach: miłości, troski, empatii, współodpowiedzialności, nie tylko wobec ludzkich ale pozaludzkich zwierząt i pozaludzkiego świata.
Objętość maleńkiej „Filozofii wegańskiej” jest odwrotnie proporcjonalna do bogactwa treści tam zawartych oraz form, w których treść jest przedstawiona. Książka składa się z sześciu rozdziałów częściowo autobiograficznych, zawierających krótkie przypowieści o zwierzętach (można ją czytać dzieciom, odnajdą się w nich natychmiast) ale zarazem – poważne refleksje filozoficzne. Zabawne historie przeplatają się tu z rozważaniami o teorii i praktyce weganizmu. I – powtarzam – nie chodzi tutaj tylko o postulat niejedzenia mięsa (choć rzeczywiście nasze mięsożerne nawyki są w najwyższym stopniu szkodliwe nie tylko dla zwierząt, ale i dla nas i naszej planety) czy wzbudzenie postaw empatii wobec zwierząt ale o…. periagoge, radykalną zmianę nastawienia do świata i to zarówno w wymiarze poznawczym, jak i praktycznym.
Świat jako całość, naturalne środowisko człowieka, kondycja planety, dobrostan i życie zwierząt, prawa człowieka, moje samopoczucie i zdrowie, prawda o świecie, przyszłość gatunków to wszystko naczynia połączone. Jak pisała kiedyś Alice Walker: „Tak samo, jak czarnych nie stworzono dla białych, a kobiet dla mężczyzn – zwierzęta istnieją dla siebie samych. Nie stworzono ich dla ludzi”. Świata też nie stworzono dla ludzi. To dobro samo w sobie. Jak pisze Joanna Hańderek „Musimy zjednoczyć się jako dzieci Matki Gai. Inaczej utracimy świat, w jakim żyjemy i szansę dla przyszłych pokoleń. Nasz los i los świata są w naszych rękach… nie mamy nic do stracenia, dlatego musimy razem odpowiedzialnie działać”. Jak?! Wszystkie wskazówki zarówno teoretyczne (, s. 25 – 26, s. 52), jak i praktyczne (s. 26, s. 75) znajdą państwo w pracy „Filozofia wegańska”. Do dzieła więc!
Prof. UW, dr hab. Magdalena Środa, grafiki, okładka: Elźbieta Bińczak-Hańderek