Targowe rozmowy
Rozmowa między Wójtem, Aktywistkami i jednym z wystawców Targu, bywa zaskakująca w swym obrocie spraw. A jak jeszcze do tego prowadzi ją Redaktor „Istoty” to ciekawe rzeczy muszą się wydarzyć.
No więc było tak, spotkali się dwa tygodnie temu, 16 lipca br., w Wielkiej Wsi na WielkoWiejskim placu targowym. Pedagożka, Kierowniczka Warsztatu Terapii Zajęciowej z Olkusza – Anna Mrówka, Psycholożka, Nauczycielka SP. w Modlnicy – Nadzieja Nikiel, Wójt Krzysztof Wołos, oraz Lokalny Przedsiębiorca Robert Zieliński (Mundonovo.pl) i pisząca te słowa. Na leżaczkach, prawie wszyscy, bo leżaki jak dla mnie to jednak plaża, luzik, drzemka, a tu trzeba było z sensem coś powiedzieć, więc krzesło. Do tego kręgosłup odmawia posłuszeństwa więc krzesło bezpieczniejsze. Na szczęście dołączył do nas pan Robert, który też leżakowo się wyłamał.
Na placu w Wielkiej Wsi co drugą sobotę się dzieje, można marchewkę kupić, kawę wypić, cudowne kiszonki, dżemiki, konfitury, przeciery, ocet z owoców, smarowidła z warzyw, chleby. Po prostu człowiek wchodzi i od razu zaczyna się gubić w smakach, zapachach, barwach. Po prostu rynek, takie coraz rzadsze w naszych czasach miejsce, gdzie ludzie spotykają się, znają się, potrafią nie tylko ze sobą porozmawiać, ale poczęstować, uśmiechnąć, pomóc. Psa pogłaskać, albo Kozę…
Więc siedzimy sobie na tych leżaczkach, dookoła nas pachnie i wiruje, a tu Janusz jak nie zacznie i nie wypali, a co z Wykluczonymi? Jak sobie poradzić z wkluczeniami? No właśnie. Wszystko znika. Robi się pusto. Nie ma starszej Pani, która od lat już nie wychodzi z domu bo mieszka na drugim piętrze, ma chore biodro, a córka sama nie wyrabia, bo również jest chora od lat. Nie ma chłopaka na wózku, który nie był w stanie dojechać, czekał na autobus ale ciągle podjeżdżały te nieprzystosowane i skończyła mu się cierpliwość. Nie ma dziewczyny chodzącej przy pomocy kul, bo nadwyrężyła nadgarstek, w ogóle ostatnio czuje się źle, ile można znosić uwag i upokorzeń. Nie ma pana, co od dwóch tygodni nie jest w stanie dojść prosto z łazienki do kuchni i z kuchni do pokoju. Znów mu się pogorszyło, rzut stwardnienia dał o sobie znać wyjątkowo szybko. Nie ma dziecka przykutego do aparatury ułatwiającej mu oddychanie. Nie przyszła jego mama, bo boi się odejść na dłużej od jego łóżka. Nie ma jej, jego, ich.
Gdzie się podziała spora część społeczeństwa? Dwa miejsca na parkingu dla osób z niepełnosprawnością mają wystarczyć, nawet gdy są zastawione przez samochody osób, które spokojnie mogą przejść większy dystans. Dla osób w wieku senioralnym już tych specjalnych miejsc parkingowych nie ma. Osoba w wieku senioralnym jest bardzo często nie widoczna w społeczeństwie, całkowicie zmarginalizowana.
Tylko jeden stopień, tylko jeden krawężnik. Dlaczego nie można wjechać na wózku, dlaczego nie ma miejsca do swobodnego poruszania się o balkoniku, dlaczego drzwi są takie ciężkie i nie da się ich otworzyć naciskając guzik? Gdzie są napisy brajlem, dlaczego nie uczymy się migać, dlaczego w urzędach nie ma obowiązku posługiwania się językiem migowym? Dlaczego nie ma asystentów dla osób w wieku senioralnym, którzy by pomogli w załatwianiu spraw administracyjnych? Gdzie są szkolenia dla nauczycieli i nauczycielek jak rozmawiać z dziećmi i młodzieżą o niepełnosprawności? Dlaczego w szkołach się nie uczy o niepełnosprawności? Co się stało z klasami koedukacyjnymi?
Można utopić się w morzu pytań, można też zacząć działać. Czas najwyższy na edukację w szkołach, w społeczeństwie. Każdy i każda z nas może coś zrobić. Wystarczy zapytać co się dzieje z sąsiadem/sąsiadką? Zapukać do drzwi, zaproponować pomoc, podzielić się swoim czasem i obecnością, już wspólny spacer czy zrobione zakupy tak wiele mogą zmienić w życiu drugiego człowieka. Wystarczy podwieźć, czy pomóc w dostaniu się do lekarza. Wystarczy przed swoim sklepem czy kawiarenką zrobić podjazd, zlikwidować ten jeden stopień.
Społeczeństwo obywatelskie to społeczeństwo wspólnotowe. To nie kłopoty z poruszaniem się wykluczają ludzi, a my, nasze zasady, nasze nie-myślenie-o-innych. Mamy w głowie model neurotypowości, gdzie normą jest poruszanie się na tylnych kończynach w postawie spionizowanej. Ale tak samo można poruszać się na wózku, tak samo dobrze można chodzić z podporą balkonika czy kul. To nie jest inne chodzenie, to po prostu chodzenie. Tylko od nas zależy czy ono będzie inne.
Rozmowa między Wójtem, Aktywistkami i Przedsiębiorcą musiała się stać konkretna. Dlatego mamy plan działania, zaczynamy od szkoleń dla szkół. Czas przerwać ten zaklęty krąg stygmatyzacji, czas obudzić w społeczeństwie to, co najważniejsze: współdziałanie. Bez świadomości nie będziemy w stanie zbyt wiele zdziałać. Bez umiejętności wyciagnięcia ręki, upomnienia się o drugą osobę, zwyczajnego bycia razem, bez piętnowania, stygmatyzowania czy niedostrzegania – nasze społeczeństwo będzie ubogie. Inkluzja to piękne słowo. Czas zatem zacząć działać.
Tekst Joanna Hańderek, fot, archiwum Istoty
dr hab. Joanna Hańderek, prof. UJ, wykładowczyni w Instytucie Filozofii UJ. Zajmuje się filozofią kultury i filozofią współczesności. Od 2013 roku organizuje cykl wykładów i spotkań poświęconych różnym formom dyskryminacji społecznych „Kultura wykluczenia?”. Współredaktorka kwartalnika popularnonaukowego „Racje”, członkini Towarzystwa Humanistycznego, Akademickiego Stowarzyszenia przeciwko Myślistwu Rekreacyjnemu, Kongresu Świeckości, członkini rady głównej Kongresu Kobiet. Z kotką na kolanach pisze filozoficznego bloga https://handerekjoanna.wordpress.com