Rekviem dla Ryb
Odra jest zatruta. Politycy i polityczki różnych opcji wzajemnie się obwiniają, media mają temat gorący. Podane liczby przerażają, skala problemu jest ogromna. Kolejny raz jednak, mało zdajemy sobie sprawę z tego, co dzieje się naprawdę. 10 ton Ryb – to jedne z danych prezentujące ogrom zniszczenia. Ten 10 ton Ryb, sprowadza wszystko do surowca. Oto materiał się marnuje. 10 ton do wyrzucenia, pozostaje bezużyteczne. To nie jest jednak 10 ton, sprawa jest o wiele poważniejsza. Mamy tutaj z okrutnym cierpieniem zatrutych, zamęczonych Zwierząt, czujących, żyjących Istot.
Rzeka to nie jest krajobraz, to nie jest tylko element ekosystemu. To dom. Rzeka jest domem dla istot żyjących i w niej i z niej. Ryby, tak samo jak wszystkie zwierzęta przybrzeżne, tak samo jak rośliny, czerpią swoje możliwości, siłę, życie z rzeki. Rzeka to żywicielka. Dzięki temu, że jest może się rozwijać bogaty świat dookoła niej i w niej. W swojej toni kryje bardzo wiele, mniejsze i większe Ryby, różnego rodzaju Płazy, Gady, jak i te niewidoczne gołym okiem, drobnoustroje.
Człowiek zawsze robił wszystko, by jak najbliżej znaleźć się obok rzeki. Budowano dookoła nich miasta, wsie, cywilizacje. Nie bez przyczyny, rzeka daje możliwości rozwoju życia, budzi te możliwości. W rzece jest zarówno nadzieja, na nawodnienie, zasilenie, jak również na oczyszczenie, odświeżenie, nadanie nowego wymiaru rozumienia świata. Bogini rzeka, rzeczne nimfy, syreny, boginie, zaludniające naszą wyobraźnię od pradziejów tylko utwierdzają nas, jak wiele zależy od rzeki. Wylewy rzeki, tak samo jak susze, meandrowanie, zmienianie koryta, dna, to wszystko użyźnia, nawadnia, wzmacnia przylegające tereny, służy całym pokoleniom niezliczonej liczby istnień, tych pozaludzkich i ludzkich.
Skażenie rzeki to zabijanie życia, to przeciwstawienie się temu, co najważniejsze w nas samych: możliwości, odnowy, odbudowy. Tego nie da się naprawić. Nie da się również zwrócić życia martwym Rybom, Płazom, Gadom, drobnym Ssakom, wszystkim tym, które i którzy zmarli okrutną śmiercią. Nie da się odmienić ich losu, zapobiec ich cierpieniu. Martwe ciało Ryby płynące z nurtem rzeki to najokrutniejszy znak śmierci. Tej Ryby już nie ma. Odebrano jej bezmyślnie życie, a wraz z nią całej okolicy, całemu wszechświatowi różnych drobnych stworzeń spokojnie, w ciszy, niezauważonych rozwijających swoje bycie w nurcie rzeki.
Zatrucie Odry pokazuje dobitnie, że nie chcemy zrozumieć, co robimy Matce Gai i Zwierzętom pozaludzkim. Wpuszczenie toksycznych substancji do wód, oznacza, że skazujemy na okrutny los cały świat. Na co dzień nie zauważamy, nie myślimy i traktujemy z lekkim obrzydzeniem całe spektrum życia jak drobnoustroje, organizmy jednokomórkowe. Na co dzień deprecjonujemy same ryby. Wszak ryby głosu nie mają. Więc dlaczego wędkarze katujące Ryby mają się przejmować ich cierpieniem, gdy haczyk wbija się w ich twarze, rozrywa ciała, potem następują minuty duszenia się i wrzucenia je z powrotem w łaskawe nurty wody, by tam poranione i przerażone trwały w swoim cierpieniu? Kto zabija wodę i jej życie, zachowuje się tak, jakby życie nic dla niego nie znaczyło. To niewidoczne, to najmniejsze. Antropocentryczne kryterium wskazujące na człowieka, jako na istotę wyjątkową, bo głośną, zauważalną, mówiącą, pracującą to kryterium ślepoty. Ryby mają głos. To ich ciała opuchnięte w cierpieniu, umierające zwolna w żrących substancjach. Raz jeszcze swoją nonszalancją i pychą człowieka skazał na ciężką śmierć istoty czujące i myślące, piękne, szlachetne, ale deprecjonowane tylko dlatego, że jest nam tak wygodniej.
Kto zabija rzekę ten zabija dom. Dom całego świata. Trwa wielkie szóste wymieranie Zwierząt, trwa kryzys klimatyczny, a my pozwalamy by dom jakim jest rzeka ulegał tak okrutnej dewastacji. Nie mamy już czasu na odbudowę, na zmianę. Nie mamy już miejsca na polityczne debaty. Czas na zatrzymanie tego typu nieodpowiedzialnych działań, najwyższa pora by uzmysłowić sobie, że to nie jest tylko incydent, że to nie jest tylko 10 ton, ale życie, życie którego przeraźliwie ubywa, które zamiera.
Piszę rekwiem dla Ryb, Płazów i Gadów, dla wszystkich tych Zwierząt, które cierpiały i cierpią wskutek poparzenia i zatrucia chemikaliami wpuszczonymi od rzeki. To moje rekwiem dla Ryb, Płazów i Gadów z Odry, z morza do którego trucizna się dostanie, z wszystkich nadbrzeży, które ucierpią od chemikaliów w Odrze. To moja minuta ciszy. Słów tu nie mam, choć potrzebny jest nam krzyk, wielki krzyk rozpaczy, wielkie wołanie o sprawiedliwość dla tak okrutnie mordowanych istnień. Na naszych oczach giną niewinni. Niestety my się przyzwyczajamy, odwracamy oczy. Tak jak z każdą wojną, jeszcze pierwsze dni wydają nam się emocjonujące, a potem coraz mniej nas obchodzi kto ginie i dlaczego. Tak samo ze Zwierzętami.
To nie jest tylko 10 ton, to jest każde jednostkowe istnienie, narodziny i śmierć, obecność i jej brak, odczucie życia i doznanie potwornego strachu, cierpienia, agonii. To 10 ton naszej odpowiedzialności. To życie, które niszczymy.
Reachel Carlson przestrzegała przed milczącą wiosną. Trzeba też jednak przerazić się ciszą martwej rzeki. Rzeka to dom. Życie. Martwa rzeka, cmentarz istnienia, może bardzo szybko okazać się naszym martwym światem. Milcząca wiosna pogrąży się w ciemnej toni.
Joanna Hańderek
dr hab. Joanna Hańderek, prof. UJ, wykładowczyni w Instytucie Filozofii UJ. Zajmuje się filozofią kultury i filozofią współczesności. Od 2013 roku organizuje cykl wykładów i spotkań poświęconych różnym formom dyskryminacji społecznych „Kultura wykluczenia?”. Współredaktorka kwartalnika popularnonaukowego „Racje”, członkini Towarzystwa Humanistycznego, Akademickiego Stowarzyszenia przeciwko Myślistwu Rekreacyjnemu, Kongresu Świeckości, członkini rady głównej Kongresu Kobiet. Z kotką na kolanach pisze filozoficznego bloga https://handerekjoanna.wordpress.com