Futro to nie prestiż
100 milionów zwierząt futerkowych rocznie zabijanych jest na futra, tylko w Ameryce Północnej 3 miliony dzikich zwierząt łapanych jest we wnyki i zabijanych dla futra (dane organizacji Human Society International). W hodowlach cierpią i umierają lisy, jenoty, króliki, norki, szynszyle, we wnykach dla futer umierają piżmaki, kojoty, szopy pracze, wiewiórki, bobry i kuny. Rocznie na świecie wyrzuca się 92 miliony ton ubrań. Do garbowania skóry używa się soli aluminium, formaldehydu, chromu, kwasów, sody kalcynowanej, odtłuszczaczy, wybielaczy, barwników i tonerów (wiele futer jest barwionych). Wszystkie te związki trafiają do gleby i atmosfery. Od 2019 roku dostępne jest futro KOBA® Fur-Free Fur produkowane z recyklingu i roślinnych materiałów, które jest niezwykle trudno odróżnić od futra zdartego z zabitego zwierzęcia.
Przyzwyczajenie jest niebezpieczną siłą. Powtarzane slogany typu: „tylko skórzane buty są ciepłe”, lub „tylko skórzana tapicerka jest elegancka” nie niosą w sobie nic z prawdy. To tylko przyzwyczajenia, wbudowane w myślenie ludzi zachodu. Nauczyliśmy się wierzyć, że skóry pozyskane z zabitych zwierząt są ciepłe, ekologiczne, eleganckie, ładne, dobre. Tak samo jak uwierzyliśmy, że zwierzęta są dla nas, po to by nam służyć.
Problem tkwi dokładnie w tym: „zwierzęta są dla nas”. To przekonanie wmontowane w ludzkie myślenie odkąd tylko udał się zwierzęta udomowić. Najpierw poprzez mity i rytualne zaklinanie rzeczywistości, człowiek wmówił sobie, że zwierzę ponosi ofiarę dla człowieka dając się upolować i zjeść. Potem przeszedł do posiadania-udomowienia, w którym struktura pan-niewolnik, właściciel-rzecz stała się elementem dnia codziennego.
We współczesnym świecie ta struktura właściciela-rzeczy w marketingowym i reklamowym stała się strukturą podstawową. Lis w hodowli, nie mogący normalnie się poruszać, z poranionym ciałem od prętów klatki, zamknięty w ciasnocie, duchocie, żyjący przy sztucznym świetle, chronicznie przerażony i w depresji: ani dla właściciela hodowli ani dla klient kupującego futro nie jest niczym innym jak towarem. Życie w wiecznym strachu, bólu, żalu nic nie znaczy tak jak życie samego lisa. To samo z szynszylą, jenotem, królikiem. Gdy człowiek uznał, że jest właścicielem, panem, posiadaczem życie innych istot zostało przeliczone na cenę zysku, prestiżu czy zadowolenia.
Zagazowywane norki w komorach gazowych walczą do ostatniego oddechu. Kamery aktywistów pokazały, że zagazowywanie jest koszmarną śmiercią a zwierzęta przechodzą długą agonię. Te które przeżyją zagazowywanie czy rażenie prądem (bo i taka technika zabijania jest stosowana) dobijane są pałkami lub są rzucane o ziemię. W XX wieku ludzi przeraziła skala śmiercionośnej machiny jaką stworzyła III Rzesza. Gdy świat się dowiedział o komorach gazowych i obozach koncentracyjnych dla wielu ludzi był to szok. Powszechna Deklaracja Praw Człowieka powstała właśnie dlatego, żeby nikt więcej nie uprzedmiotawiał i nie traktował jak towary drugiego człowieka. Gdy świat się dowiaduje prawie codziennie o okrucieństwach na fermach futrzarskich, podczas polowania na dzikie zwierzęta, czy poznaje fakty z rzeźni – milczymy. Na widok cierpienia zwierząt ludzie nie zaczynają domagać się by wprowadzić Powszechną Deklarację Praw Zwierząt. Struktura właściciel-rzecz cały czas blokuje ludzkie postrzeganie prostego faktu: zwierzęta cierpią i czują, mają świadomość, są przerażone.
Zwolennicy urzeczowienia zwierząt podkreślają ich odmienność względem naszej własnej natury. Fakt, zwierzęta mają inne ciała, inną budowę mózgu, odmienne od naszych potrzeby i zachowania. Mają też neurony, system nerwowy, percepcję, świadomość, emocje. Tak jak człowiek tak i zwierzę czuje ból, przerażenie, chce żyć. Ludzie w zwierzęciu zobaczyli rzecz dla własnej wygody. Dla własnej przyjemności, zysku, czy prestiżu wielu ludzi nie przyjmuje do wiadomości naukowych faktów ukazujących podmiotowość zwierząt.
W Krakowie 16 grudnia odbył się protest przeciwko firmie Max Mara. Wiele osób przechodząc obok nas – osób z transparentami, protestujących przeciwko okrucieństwu, odwracało głowy. Horror czy okrutny film, przerażający thriller, film wojenny nie będzie budził takiej odrazy. Nawet gdy zobaczymy na wielkim ekranie ofiary przemocy będziemy wpatrywać się w kolorowe obrazy z zafascynowaniem. Człowiek uwielbia oglądać „mocne” kino, pociągająca jest dla nas przemoc. Zafascynowanie zbrodnią krwią, złem wydaje się odwieczne. „Normalny” człowiek ten kogo nazwiemy „każdym z nas” nie będzie miał problemu z odbiorem treści drastycznych, o ile tylko będą one podane pod szyldem sztuki lub reportażu. Zobaczyć jednak poranione zwierzę, przerażone oczy zwierzęcia tuż przed śmiercią, dokument ukazujący zagazowywanie norek będzie już przerażające. Od zdjęć katowanych przez ludzi zwierząt inni ludzie odwracają głowę. Urażone sumienie boli najbardziej. Na informacje o cierpieniu zwierząt niektórzy ludzie wzruszają ramionami, lub pukają się po głowie przecież „wiadomo”: „aktywiści są szaleni”. Poruszone sumienie staje się agresją człowieka.
16 grudnia W Krakowie aktywistki i aktywiści ustawili się pod sklepem Max Mara. Przez półtorej godziny pokazywali zdjęcia z ferm hodowlanych, mówili o faktach dotyczących hodowli zwierząt, protestowali przeciwko zabijaniu i torturowaniu. Niektórzy przechodnie kiwali głowami ze zrozumieniem, niektórzy robili zdjęcia, ale jak zawsze przy takich okazjach, najwięcej było tych, których w sumienie ucierpiało. Urażone sumienie boli, uświadamiamy sobie bowiem, że nie jesteśmy tak doskonali jakbyśmy chcieli. Zranione sumienie to trauma, musimy bowiem sami ze sobą się skonfrontować, musimy stanąć przed lustrem i zobaczyć tam nas samych. Nie jest łatwo, ani przyjemnie, uświadomić sobie, że dla własnej wygody, z lenistwa, czy braku świadomości, robimy coś co zabija. To trauma zrozumieć, że nie podejmując refleksji tak bardzo długo żyliśmy skrzywdzenia, torturowania, cierpienia i zabijania.
Aktywizm jest właśnie po to, żeby uświadamiać nam wszystkim to czego albo nie chcemy zobaczyć, albo nie chcemy zrozumieć. Dużo wygodniej jest płynąć za reklamowym hasłem, marketingowym rozumieniem rzeczywistości, powtarzać to czego nauczyli nas inni. Dużo trudniej jest iść pod prąd, wyrobić sobie własne zdanie, czy zrozumieć, że zwierzę nie jest rzeczą, cierpi tak jak ty czy ja, kocha tak jak wszyscy dookoła, chce żyć jak każdy z nas. Nie jest bowiem ważne Kim jesteś człowiekiem czy zwierzęciem, ważne że jesteś. To podstawowa etyka: wartość samego życia. Aktywizm w obronie zwierząt przywraca podstawowe wartości, ale i uświadamia kim jesteśmy naprawdę.
W Krakowie pod sklepem firmowym Max Mary aktywistki i aktywiści postawili tak naprawdę lustra. Każdy plakat z cierpiącym zwierzęciem, ogromne zdjęcia poranionych zwierząt, pyszczek małej norki odłączonej od matki, w skrajnym przerażeniu to były lustra, odbicia naszego sumienia, widok naszej moralności. Najbardziej boli to co skrywamy sami przed sobą, to do czego sami przed sobą nie chcemy się przyznać.
Mamy XXI wiek czas więc najwyższy żeby wreszcie nasze sumienie zabolało nas skutecznie. We współczesnym świecie nie potrzebujemy ani futer, ani skóry, ani cierpienia, ani śmierci. Czas na powszechną deklarację praw zwierząt. Czas na pobudkę. Czas by wreszcie człowiek zobaczył i zrozumiał co robi.
Tekst dr hab. Joanna Hańderek, prof. UJ, wykładowczyni w Instytucie Filozofii UJ. Zajmuje się filozofią kultury i filozofią współczesności.
Fotografie:Organizatorzy.torki protestu