Wygrana!

Spread the love

Dla wszystkich tych, którzy pytają co ja mogę? Dla wszystkich tych, którzy powtarzają bez końca, do znudzenia – rządzą nami pieniądze więc moje jednostkowe wybory nie mają znaczenia – wielkie korporacje i tak zrobią swoje. Dla wszystkich sceptyków uwielbiających siedzieć spokojnie w domu, w imię zasady „nie da się”, dla wszystkich udających się na wewnętrzną migrację – mam złą wiadomość. DA SIĘ! DA SIĘ! Wystarczy tylko chcieć.

Fot. Brian Merrill z Pixabay

Max Mara jest kolejną firmą, która uległa naciskom aktywistów i aktywistek. To kolejna firma która dołączyła do takich marek jak: GUCCI, Michael Kors, Jimmy Choo, HUGO BOSS, H&M, ZARA, Topshop czy KappAhl. Wielcy producenci, ogromne pieniądze, prestiż, a jednak oddolne działanie, aktywizm, nasze indywidualne wybory – mają moc.

Co jemy, co ubieramy, jakich dokonujemy wyborów w sklepie ma ogromne znaczenie. Największe rewolucje zaczynają się od nas, zwyczajnych ludzi, mają swoją siłę w codzienności. Największe klęski zaczynają się wówczas kiedy powtarzamy to zaklęcie martwoty i bezruchu „nie da się”.

„Nie da się, i tak będą mordować zwierzęta czy ja będę jeść mięso czy nie”. To rozumowanie egoisty, człowieka, który doskonale wie, co się dzieje za murami wielkich hodowli i rzeźni, ale i tak przedkłada swoje przyjemności nad życie i prawo do życia innych istot żyjących. Wytarty frazes, „ale inni jedzą”, pozwala na samozadowolenie, że oto: nie ja, tylko cały system odpowiada za śmierć niewinnych. Faszyzm mordował żydów, komunizm mordował dysydentów i opozycję, system Franko mordował komunistów, junta gen. Augusto Pinocheta „ratowała” kraj przed komunizmem. Zawsze coś nie ja, zawsze inni nie ja, zawsze jakieś okoliczności, społeczny system, polityka, ale nie ja. Tylko, że to ja jestem obok innego ja, tylko to nasze decyzje, indywidualne wybory dają siłę do konkretnych działań. Rzeźnia nie zabija, tylko konkretni zatrudnieni w niej ludzie, wykonujący pracę dla konkretnych konsumentów oczekujących swoich ulubionych towarów. To ja decyduję kto będzie żyć, a kto umrze, to moja decyzja.

„Nie da się, w grę wchodzą za duże pieniądze, za duże interesy”. Korporacja stała się współczesnym demonem, niczym z dawnych ludowych opowieści wystrzela jak zmora, nad którą nie da się zapanować. To upiór błąkający się w naszej wyobraźni, pozwalający nam na spokojny konformizm. Założenie, że z korporacją nie da się wygrać powoduje, że ciągle wiele z nich faktycznie ma krew na rękach produkując ubrania ze skór zamordowanych zwierząt. Tylko, że to jawny fałsz. To wymówka leniwego konsumenta jakim jestem ja sam, ja sama. 6 sierpnia   MaxMara Fashion Group skontaktowała się z CAFT USA i oświadczyła, że opracowała #furfreepolicy dla wszystkich jej marek i spółek zależnych. MaxMara ustąpiła tylko dlatego, że pod jej sklepami systematycznie, na całym świecie stali aktywiści i aktywistki protestując przeciwko wykorzystaniu futer zwierzęcych do produkowania ubrań. Czasami było nas kilkoro, czasami większa grupka, dziesięć, dwadzieścia, może trzydzieści osób. Ale my tam byliśmy. Niektórzy przechodnie kiwali do nas przyjaźnie, wspierając, niekiedy nawet dołączając. Czasami byliśmy wyszydzani i obrażani. Ale my tam byliśmy, pod witrynami sklepów MaxMary. To nie jedyna taka akcja i nie jedyne takie zwycięstwo. Aktywizm ma głęboki sens, nawet jeżeli inni uważają, że jest się idiotką, prowokatorką, czy beznadziejną romantyczką, która chce zmieniać świat. MaxMara ustąpiła tylko dlatego, że pojawili się ludzie, ja, ty i ty, co dało my, co dało lawinę sprzeciwu, protestu i uruchomiło zmiany. „Nie da się” zabija, moje jednostkowe wybory ratują świat.

„Nie obciążajmy sumienia konsumentów, to nie ludzie to system musi się zmienić”. Tylko, że to nie ja tymi słowami obciążam sumienie konsumentów, bo ono już jest obciążone: biernością, przyzwoleniem na krzywdę, założeniem, że „przecież ja nic nie mogę”, lub co gorsza stwierdzeniem „ale ja lubię więc i tak będę jeść mięso”, czy „nosić skórzane ubrania”. Czas najwyższy by spojrzeć na nas jak na siłę kształtującą rzeczywistość. Moje sumienie powinno być za każdym razem obciążone, ponieważ rynkiem, ekonomią kieruje stara zasada: jak jest kupiec jest i towar. Tylko tyle. Więc każdy mój wybór nakręca spiralę, każdy zakup produktów pochodzących z ciał skatowanych, cierpiących zwierząt jest moją winą. To powinno być wpisane w naszą świadomość. Bo tylko od nas zależy jak będzie rozwijać się rzeczywistość i ludzka, i poza ludzka. A że świat można zmieniać, że się da, widać to po ostatniej kapitulacji modowego giganta.

MaxMara miała krew w swojej ofercie komercyjnej, zarabiała ogromne pieniądze handlując skórami i futrami. A jednak ten moment kiedy kolejny raz stanęliśmy pod jej sklepami: my jednostkowi konsumenci i konsumentki, my zwyczajni aktywiści i aktywistki, ten właśnie moment wszystko zmienił. Jedna osoba może zrobić bardzo wiele, może zmienić świat, jeden człowiek znaczy wszystko. Świat społeczny tak już bowiem funkcjonuje, że od jednej rozmowy, protestu, od jednego człowieka zaczyna się lawina. A nas jest przecież bardzo wielu. Da się!
Tekst, fot. dr hab. Joanna Hańderek, prof. UJ