Zdrowe odżywianie!?

Spread the love
Fot. Silvia z Pixabay

„Jedzenie ryb dwa razy w tygodniu wpływa pozytywnie na mózg”, „Kwasy foliowe, omega 3 tylko w rybach”, „jedzenie jajek wpływa pozytywnie na zdrowie człowieka”, „pij mleko będziesz wielki”, „mleczne produkty pozwalają wygrać z osteoporozą”, „czerwone mięso jest bardzo zdrowe”, „łosoś zawiera w sobie same zdrowe wartości odżywcze a jego tłuszcz potrzebny jest naszym jelitom, skórze, mózgowi”, „łosoś jest tłusty ale zdrowy, nasze serce go kocha”, „nie doceniamy tuńczyka, który tyle może wnieść do naszego zdrowia”.

Bynajmniej to nie są hasła reklamowe przedsiębiorstw produkujących pokarmy z mordowanych zwierząt. To porady dietetyków, osób „specjalizujących” się w zdrowej żywności. Najczęściej te same osoby nic nam nie powiedzą o warunkach w jakich przetrzymywane są zwierzęta, o dramacie i cierpieniu łososi i tuńczyków przetrzymywanych w hodowlach morskich, w wielkich morskich klatkach, gdzie stłoczone zagrażają sobie samym, gdzie karmione są antybiotykami i sztuczną karmą. Te same osoby będą milczeć o połowach ogromnych traulerów niszczących dna morskie, łapiących w swe sieci gatunki chronionych, wymierających ryb, które giną tylko po to, by człowiek dostał tak „zdrową” dla niego rybkę. W tych dietetycznych poradach nie pojawi się choćby jedno słowo jakim dramatem, jaką przemocą uzyskuje się mleko, czy mięso. Nie ma zwierząt. O zwierzętach się milczy. Nie ma krzywdy, cierpienie jest nieinteresujące. Ważny jest człowiek. Tylko człowiek. Jeszcze raz tylko człowiek się liczy.

Świat antropocenu to właśnie ma wpisane w swoje fundamenty: człowiek jest najważniejszy. Nawet jeżeli niszczy tą postawą środowisko naturalne, nawet jeżeli w ten sposób zabija rzeczywistość jaka nas otacza, nawet jeżeli za tym nastawieniem idzie dramatyczna kondycja zwierzęcia. Antropocen postawił człowieka w centrum i dał mu pierwszeństwo do wszystkiego. Tymczasem w cieniu ludzkich potrzeb umierają zwierzęta i ginie nasz świat.

Dietetycy zapominają też o jednym. To nie ryby są zdrowe, a algi morskie i wodorosty. Witaminę D, minerały jakie znajdziemy w ciałach ryb, są w algach i wodorostach właśnie. Ponieważ ryby się nimi odżywiają w ich ciele znajdują się te właśnie witaminy i minerały. Więc zamiast katować i mordować niewinne istoty wystarczy sięgnąć po te przysmaki. Jeżeli jednak ktoś z Państwa nie doceni walorów smakowych wodorostów można zawsze jeść grzyby. Dostarczą nam witaminę D, oraz wiele innych cennych wartości odżywczych. Wprawdzie grzyby to dziwna forma istnienia, żyjąca na granicy świata roślin i zwierząt, to jednak bez systemu nerwowego, bez świadomości. W przeciwieństwie do ryb nie cierpią stłoczone w klatkach, nie przeżywają dramatu i nie są mordowane. Grzyby nie są zamordowanym ciałem na talerzu a dają to, czego ludzki organizm tak potrzebuje.

Chcemy białka to możemy sięgnąć po: soczewicę, ciecierzycę, zieloną fasolkę, szpinak, brukiew, kalafior, zielony groszek, brokuły, bób czy jarmuż. Żadne z tych warzyw nie ma świadomości, nie będzie przerażone, że właśnie oddzielono je od matki, nie będzie rozpaczało, że jej dziecko właśnie gdzieś zniknęło. To nie jest mały cielak zawleczony do rzeźni, to nie jest udręczona krowa po kolejnym porodzie, której mleko – mleko jej dziecka – zabierane jest dla człowieka.

Czarna porzeczka da nam witaminę C, buraki, płatki owsiane, zielone warzywa pełne są żelaza, tak samo wiśnie, czereśnie, truskawki, morele. Gdyby brakowało nam cynku należy sięgnąć po orzeszki ziemne, fasole, ciecierzycę, kaszę gryczaną. Gdyby groziła nam anemia warto znaleźć miejsce w naszej kuchni na truskawki, grejpfruty, cytryny. Z kolei śliwki, arbuzy, wiśnie będą wspierać nasze serce. W diecie roślinnej najważniejsze jest by pamiętać o jedzeniu jak największej ilości zróżnicowanych produktów. Więc nie wolno zapominać o kaszach, czy strączkowych roślinach, potrzebne są zarówno orzechy jak i owoce. Nie potrzebne są tylko martwe ciała zwierząt na naszych talerzach.

Współczesny, konsumpcyjny człowiek zachodu ma już wszystko. Jedzenie wylewa się na ulicach, pachnie na każdym rogu, skwerze czy placu. Jedzenie też jest wszędzie, dostępne cała dobę. Tylko, że nie jest to zdrowe jedzenie, a pełne kalorii i szkodliwych tłuszczów. Cukrzyce, choroby serca, nowotwory, tak samo jak otyłość stały się naszą codziennością. Nie dziwi zatem fakt, że w sieci aż roi się od mądralińskich, którzy będą zarabiać na ludzkim strachu przed chorobą. Dietetycy opowiadający o dobroczynnej diecie mięsnej, serowej, mlecznej, rybnej tak naprawdę nie zdają sobie sprawę nie tylko z cierpienia zwierząt, ale również z tego, jak bardzo te właśnie produkty są niezdrowe. Fakt, że zwierzęta przed śmiercią karmione są sztuczną karmą, pełną hormonów wzrostu masy ciała, antybiotyków, tak samo jak fakt przetwarzania ich ciał po śmierci zostaje zafoliowany i zamrożony w umysłach wielu osób. Dostarczane nam przepisy jak żyć zdrowo i jak uzyskać dobrą dietę są tylko mitem – ładnym obrazem ciała, zdrowia, szczęścia. Mają pobudzić nas do wydawania pieniędzy na przemysł mięsny, bez żadnej refleksji co za tym idzie. Wielu dietetyków sprzedaje nam tylko marzenia o wiecznej urodzie, zdrowiu i młodości, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.

Tymczasem odżywianie, zdrowe odżywianie jest bardzo proste. Wystarczy pozostać w zgodzie z własnym sumieniem. Skoro zabójstwo jest dla nas czymś złym, dlaczego się na nie godzimy w przypadku zwierzęcia? Skoro odebranie matce dziecka uważamy za niedopuszczalną zbrodnię dlaczego uznajemy, że krowie można odebrać cielę? Skoro mordowanie niewinnych dzieci budzi w nas taką grozę, dlaczego godzimy się na mordowanie cieląt, kurczaków czy baranków? Zdrowe odżywianie to etyka na talerzu, to moralna dieta, która używa tych produktów, które nie mają nic wspólnego ze zbrodnią. To bardzo proste. Wystarczy tylko w sklepie podjąć jedną prostą decyzję: czy jestem za czy przeciwko cierpieniu i zabójstwu. A potem świat warzyw i roślin da nam wszystko czego potrzebujemy. Etyka nie niesie cierpienia i daje zdrowie.
Tekst Joanna Hańderek